Witam serdecznie,
Mam problem z gniazdkami a jako że jestem kompletnym laikiem, postanowiłam poprosić o pomoc tutaj. Tylko bardzo proszę o jak najbardziej proste odpowiedzi, ponieważ nie znam się na prądzie. Oczywiście nie zamierzam też nic naprawiać samodzielnie, bez obaw Smile
Otóż miałam w mieszkaniu remont i po remoncie okazało się, że nie działa kilka gniazdek w mieszkaniu. Część z nich była opuszczana na dół ściany a część dorabiana dodatkowo. Instalacja w mieszkaniu jest miedziana, kable 1,5mm - tyle wiem. Kiedy próbowałam podłączyć coś do prądu, to podłączane urządzenie nie działało. Pan od remontu wyjął gniazdko, zajrzał do puszki i orzekł że wszystko jest ok bo neonówka świeci się na kablu z fazą a na zerze nie, czyli ponoć tak jak być powinno. Ale co z tego, skoro nie da się używać gniazdka bo najzwyczajniej w świecie nie działa?
I teraz moje pytanie - wersja pana od remontu jest taka, że gniazdka były tanie więc są popsute (kupione nowe w sklepie, kosztowały około 10zł). Ale aż 4??? Coś mi tu nie gra... Czy taka przyczyna jest możliwa? A jeśli nie, to co może być nie tak? Czy coś jest zbyt poluzowane w puszce a może gdy gniazdka były przenoszone na dół ściany, to coś źle podłączyli i teraz trzeba będzie kuć (bo puszki po starym gniazdku na środku ściany są zamurowane).
Dla mnie, kompletnego laika w sprawach prądu coś tu śmierdzi. Jak można zamontować gniazdko nie sprawdzając czy działa i dopiero inwestor odkrywa usterkę?!
Czy ktoś jest w stanie podać mi prawdopodobne przyczyny takiej usterki? Nie wiem czy pan od remontu mi to naprawi (w cenie remontu-obiecał ale kto go wie...) czy wołać kogoś innego.