Przeglądałem wątki na temat ogrzewania gazowego z ostatnich 2 lat i nie znalazłem ani jednego, który by się zajmował ryzykiem użytkowania takiego rodzaju ogrzewania. Corocznie czyta się meldunki o zaczadzonych osobach, które korzystały z "dobrodziejstwa" ogrzewania gazowego przy pomocy tzw. gazowej termy grzewczej zainstalowanej w mieszkaniu. Dzisiaj poruszył mnie kolejny taki przypadek młodej 22 letniej kobiety z Warszawy. Wydaje mi się, że użytkownicy tego typu ogrzewania są zbyt mało uświadomieni, z jakim to się ryzykiem wiąże. Na początek chciałbym zacytować post strażaka, który został opublikowany na WP.pl pod informacją o tym tragicznym zdarzeniu. Mam nadzieję, że znajdą się specjaliści, którzy poinformują ludzi korzystających z tego rodzaju ogrzewania o problemach z nim związanych i przedstawią sposoby, jak ryzyko związane z jego użytkowaniem zminimalizować.
Cytat: "Jestem strażakiem i wiem z 22-letniego praktycznego doświadczenia, że często a nawet bardzo często ludzie zasłaniają kratki wentylacyjne. Czasami niedoczyszczone są szyby kominowe. Spotkałem się i z takim przypadkiem, że kominiarz wziął pieniadze za konserwację komina i nic nie zrobił, komin był zapchany. Jest to bardzo rzadki przypadek, ale bywa i tak. Wyraźnie czuć w pomieszczeniu gdzie znajduje się niezasłonięta kratka wentylacyjna majaca doprowadzić z zewnątrz powietrze do piecyka gazowego dosłownie dokuczliwe zimno gdy na zewnątrz panują warunki zimowe. Czasami powstaje warstwa lodu w koło kratki jeżeli mieszkanie jest na ostatnim piętrze typowe zjawisko zimnica i tyle. Mieszkańcy chcą się ratować przed zimnem. Jedynym najprostszym dla nich sposobem jest zasłonić kratkę i po kłopocie myślą jak jest dodatkowa kratka w kuchni lub odwrotnie zależy gdzie jest piecyk zamontowany najczęściej montuje się w kuchni lub w łazience to wystarczyi. W tym momencie zaczyna tykać bomba tlenowa. Piecyk ciągnie wszystko co się da z całego mieszkania a w szczególności wypala tlen. Szczelne okna. Następuje proces nieprawidłowego spalania paliwa z powodu coraz mniejszej ilości tlenu w powietrzu w palenisku pojawia się coraz bardziej purpurowy płomień i nagle mamy wyprodukowane takie masy tlenku węgla, że praktycznie tracimy przytomność niewiadomo kiedy. Co robić. Moim skromnym zdaniem należałoby zastosować piecyki z poborem powietrza bezpośrednio pobieranego z zewnątrz budynku są takie piece może trochę droższe ale bezpieczniejsze, wchodzące powietrze jest natychmiast ogrzewane i automatycznie szybem kominowym wydalane na zewnątrz z pominięciem powietrza znajdujacego się w mieszkaniu lub piece z wewnętrznym systemem bezpieczeństwa automatycznym wyłączeniem paleniska w momencie wykrycia zagrożenia, lecz ten pierwszy piec zalecam. Mając nawet taki piecyk powinniśmy założyć system wykrywania tlenku węgla we wszystkich pomieszczeniach nie są takie drogie urządzenia i gabarytowo małe i ogólnie dostępne. I będziemy trochę spokojniejsi. Im bardziej Wy jesteście bezpieczniejsi tym mniej pracuję, nie tak do końca bo mi zwierzchnicy wymyślają ćwiczenia do bólu by mi się w głowie nie poprzewracało. Ale po tylu latach wole ćwiczyć nawt do bólu niż oglądać martwych i sinych najczęściej leżących w wannie. najgorsze to płaczące dzieci po stracie rodzica lub bliskich i rozpacz pozostałych członków rodziny do tego nigdy się nie mogę przyzwyczaić, boli i mnie to. Dla mnie jest to najgłupsza śmierć człowieka jeżeli można kiedykolwiek porównywać śmierć ludzką. Zdrowych i wesołych świąt życzy wszystkim tytek."