Wyłaz dachowy

Szukasz odpowiednich okien dachowych, a wybór jest tak duży że jest Ci ciężko się zdecydować? Nie wiesz czym się kierować przy wyborze okien, na jakie parametry zwrócić uwagę? okna dachowe drewniane czy PCV?

Moderator: Redakcja e-dach.pl

wagar
Początkujący
Początkujący
Posty: 2
Rejestracja: 21 maja 2006, 17:30
Lokalizacja: Wwa
Wyłaz dachowy

autor: wagar » 21 maja 2006, 18:04

Witam! Mam problem z wyłazem dachowym z pojedynczego plexi. Skrapla się na nim woda i oczywiście tracę ciepło na poddaszu. Chciałbym wymienić na wyłaz z izolacją termiczną, ale nie mogę nic znaleźć w wymiarach 80x80. Czy trzeba zamówić wyłaz specjalnie dla tego rozmiaru, czy (i w jakim stopniu) trzeba (można) przerabiać dach z blachy?
Z góry dziękuję za pomoc i pozdrawiam
wagar

Awatar użytkownika
Andrzej Wilhelmi
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 2153
Rejestracja: 22 lis 2005, 22:08
Lokalizacja: Łódź
Kontaktowanie:

autor: Andrzej Wilhelmi » 25 maja 2006, 22:10

Zleć wymianę wyłazu profesjonalnej firmie dekarskiej i po sprawie. Pozdrawiam.

Przemek

autor: Przemek » 18 cze 2006, 11:21

Wszystko sprowadza sie do tego ze kazda praca powinna byc wykonywana przez fachowca a nie przygodnego niby wykonawce.
Nasz kraj jest jedynym gdzie tolerujemy i akceptujemy fuszerke pozorne oszczędności.
Ale wierze w to że to sie zmieni że zrozumiemy że dobra praca musi kosztować.
pozdrawiam

boru
Początkujący
Początkujący
Posty: 34
Rejestracja: 09 lut 2008, 22:59

autor: boru » 17 mar 2008, 21:44

klocilbym sie. W naszym kraju poprostu ludzie sa biedniejsi i zmusza ich to do oszczednosci - cczesto wiec zdaza sie ze mamy samoukow i ludzi ktorzy potrafia zrobic bardzo wiele.
Jezeli chodzi o inne kraje to troche abstrachujac od budowlanki popatrzcie sobie na np. komputery - za granica prawie nikt nei potrafi pogrzebac w komputerze i w razie jakiejs awarii dzwoni do serwisu- w Pl prawie kazdy dzieciak rozbierze i zlozy komputer

Picadoor

autor: Picadoor » 18 mar 2008, 11:24

Będę się teraz czepiał, sorry.
za granica prawie nikt nei potrafi pogrzebac w komputerze i w razie jakiejs awarii dzwoni do serwisu- w Pl prawie kazdy dzieciak rozbierze i zlozy komputer


Dużo jest w tym prawdy, jednak nie do końca. Bo czy o to chodzi, żeby tak było?
Poza tym człowiekowi "wszystkoumiejącemu" jest znacznie trudniej nadążać za postępem - w wielu dziedzinach. Wiem, bo sam jestem jednym z nich. Naprawdę sporo wiem i potrafię. Jednak ciągle jestem mile zaskakiwany przez swoich młodszych "kolegów" po fachu. Są w wielu sprawach po prostu szybsi.

klocilbym sie. W naszym kraju poprostu ludzie sa biedniejsi i zmusza ich to do oszczednosci


Jeśli ktoś ma zbyt mało kasy, to po co rozpoczyna budowę czy remont? Prawda w tej materii jest brutalna - "zastaw się, a postaw". Mentalnie wielu w tym narodzie jest w epoce feudalizmu. I nie przyjmuje prawdy oczywistej, że zarabiając dajmy na to 2-3 tysiące na rękę nie wytrzyma finansowo asortymentów z górnej półki - a takie ma chciejstwo.
Po drugie - także mentalnie - wielu jest zwykłych zawistników. Nie przejdzie im zwyczajnie przez gardło, aby zgodzić się zapłacić człowiekowi w brudnym kombinezonie za robotę, często dobrze zrobioną - równowartość 2-3 miesięcznych pensji (w przypadku jakiegoś remontu) czy 4-5 letnich za budowę domu. Niestety w Polsce fachowca w kombinezonie traktuje się nadal obscenicznie i z pewną wyższością.

"Wyjeżdżają" zaraz z kontrargumentacją w stylu, "Panie ale ja mam studia, pracuję w amerykańskiej firmie i zarabiam miesięcznie tylko 2-3 tysiące, a pan za zrobienie łazienki, chce 3 tysiące za 10 dni?".
Sam osobiście wielokrotnie z czymś takim się zetknąłem.

Konkludując; jeśli dobrze wszystko zaplanujesz, przygotujesz środki i do tego będziesz sztywno trzymał się własnych planów, to być może nie będziesz miał z budową większych problemów. Nawet finansowych - bo każdy przewidujący inwestor powinien mieć przygotowane środki awaryjne.
Więc gadanie o ubóstwie jest trochę na wyrost.

pozdrawiam

boru
Początkujący
Początkujący
Posty: 34
Rejestracja: 09 lut 2008, 22:59

autor: boru » 18 mar 2008, 20:38

Picadoor pisze:Będę się teraz czepiał, sorry.
za granica prawie nikt nei potrafi pogrzebac w komputerze i w razie jakiejs awarii dzwoni do serwisu- w Pl prawie kazdy dzieciak rozbierze i zlozy komputer


Dużo jest w tym prawdy, jednak nie do końca. Bo czy o to chodzi, żeby tak było?
Poza tym człowiekowi "wszystkoumiejącemu" jest znacznie trudniej nadążać za postępem - w wielu dziedzinach. Wiem, bo sam jestem jednym z nich. Naprawdę sporo wiem i potrafię. Jednak ciągle jestem mile zaskakiwany przez swoich młodszych "kolegów" po fachu. Są w wielu sprawach po prostu szybsi.

klocilbym sie. W naszym kraju poprostu ludzie sa biedniejsi i zmusza ich to do oszczednosci


Jeśli ktoś ma zbyt mało kasy, to po co rozpoczyna budowę czy remont? Prawda w tej materii jest brutalna - "zastaw się, a postaw". Mentalnie wielu w tym narodzie jest w epoce feudalizmu. I nie przyjmuje prawdy oczywistej, że zarabiając dajmy na to 2-3 tysiące na rękę nie wytrzyma finansowo asortymentów z górnej półki - a takie ma chciejstwo.


Ja niestety niezarabiam kokosow ale cale zycie nie bede mieszkal w dzielonym wynajmowanym mieszkaniu z zona i dzieckiem w jednym pokoju wiec wole sie "zastawic" (czyli wziasc kredyt) i "postawic sie" (czyli zbudowac dom) a jak to bedize potem ze splacaniem kredytow to zycie pokaze - najwyzej "zeby wtynk" ale przynajmniej bede wiedzial ze nie zostane na lodzie z rodzina.

Po drugie - także mentalnie - wielu jest zwykłych zawistników. Nie przejdzie im zwyczajnie przez gardło, aby zgodzić się zapłacić człowiekowi w brudnym kombinezonie za robotę, często dobrze zrobioną - równowartość 2-3 miesięcznych pensji (w przypadku jakiegoś remontu) czy 4-5 letnich za budowę domu. Niestety w Polsce fachowca w kombinezonie traktuje się nadal obscenicznie i z pewną wyższością.

niestety w Polsce nie ma wypracowanych standardow fachowca i za niektore roboty mozesz zaplacic dwa razy wiecej a zrobione bedizesz mial tak samo albo i gorzej. A jezeli chodzi o kombinezon to fachowiec, ktory nie dba o swoj wizerunek i chodzi w brudnych lachach to sam sobie szkodzi. I to nie jest jakas tam mentalna zawisc tylko naturalny odruch socjologiczny, ze "fLachowiec brudas" nie jest wart tego co "monter w czysciutkim kombinezonie"

"Wyjeżdżają" zaraz z kontrargumentacją w stylu, "Panie ale ja mam studia, pracuję w amerykańskiej firmie i zarabiam miesięcznie tylko 2-3 tysiące, a pan za zrobienie łazienki, chce 3 tysiące za 10 dni?".
Sam osobiście wielokrotnie z czymś takim się zetknąłem.

Konkludując; jeśli dobrze wszystko zaplanujesz, przygotujesz środki i do tego będziesz sztywno trzymał się własnych planów, to być może nie będziesz miał z budową większych problemów. Nawet finansowych - bo każdy przewidujący inwestor powinien mieć przygotowane środki awaryjne.
Więc gadanie o ubóstwie jest trochę na wyrost.

moze i troche na wyrost ale napewno jest to jakis argument za tym, zeby czesc prac zrobic samemu lub zaplacic grosze ziutkowi spod nocnego niz nie miec lazienki wykonczonej - jednak niektorzy wola miec krzywo polozoine plytki w lazience niz nie miec jej wogole. Znam osoby, ktore naprawde nie maja wyboru i musza wszystko robic sami chociaz nie maja o tym zielonego pojecia - ale wierz mi ze sa szczesliwe z tego, ze maja chociaz 30-40 m poddasza i maja gdzie zamieszkac z rodzina.

Awatar użytkownika
Andrzej Wilhelmi
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 2153
Rejestracja: 22 lis 2005, 22:08
Lokalizacja: Łódź
Kontaktowanie:

autor: Andrzej Wilhelmi » 19 mar 2008, 0:15

A tak konkretnie to nie wiem o co Ci chodzi. Prawda jest jedna: jak nie masz kasy robisz sam. Pozdrawiam.

Picadoor

autor: Picadoor » 20 mar 2008, 10:42

Ja niestety niezarabiam kokosow ale cale zycie nie bede mieszkal w dzielonym wynajmowanym mieszkaniu z zona i dzieckiem w jednym pokoju

Nikt ci nie narzuca. Tylko zacznij budowę mając dajmy na to własnych 80 tysiaków , a nie 30 tylko dlatego, że już nie możesz znieść warunków. Chodzi tu wyłącznie o jakiś plan, cierpliwość i rozsądek. A nie o improwizację, nierozsądną spontaniczność czy wręcz rezygnację.

niestety w Polsce nie ma wypracowanych standardow fachowca i za niektore roboty mozesz zaplacic dwa razy wiecej a zrobione bedizesz mial tak samo albo i gorzej....


Na czym opierasz ten osąd? Na cenach usług? Własnej ocenie? Własnych wymaganiach?
A referncje? Dlaczego nikt do jasnej anielki nie sprawdza tak fachowca? Nie chce się, szkoda zachodu?
Hmmm jeśli tak twierdzisz, że nie ma stadardów, to może zacznij je tworzyć, narzekać każdy może. Bo Polak słynie z wiecznego narzekania - tu dla jasności jestem z krwi i kości Polakiem, tylko NIE narzekającym.

moze i troche na wyrost ale napewno jest to jakis argument za tym, zeby czesc prac zrobic samemu lub zaplacic grosze ziutkowi spod nocnego niz nie miec lazienki wykonczonej


I dlatego masz jak masz, więc tym bardziej nie narzekaj.

ale wierz mi ze sa szczesliwe z tego, ze maja chociaz 30-40 m poddasza i maja gdzie zamieszkac z rodzina.


Nawet nie próbowałem czegoś innego sugerować. I tu zgadzam się całkowicie. Znam to z autopsji.
A jezeli chodzi o kombinezon to fachowiec, ktory nie dba o swoj wizerunek i chodzi w brudnych lachach to sam sobie szkodzi.

W brudnym nie jest tym samym co w ufajdanym, zgodzisz się? Jak fachowiec ma czysty kombinezon, to albo nic nie robi, albo dopiero zaczyna. A tak poważnie - to pojęcie było skrótem myślowych, fachowiec jest bardziej robotnikiem fizycznym niż pracownikiem w garniturze (przynajmniej ten od wykończeniówki). Mówiąc " w brudnym kombinezonie" miałem na myśli fachowca w akcji. A nie dyplomowanego inżyniera w labolatorium.
Noo, jeśli się NIE pobrudzi, to brawo - tylko murując, kładąc kafle czy szpachlując jak to zrobić?


Andrzej Wilhelmi napisał:
...Prawda jest jedna: jak nie masz kasy robisz sam.


Godząc się dobrowolnie na taki stan rzeczy, właśnie tym bardziej należy przemyśleć i zaplanować, a NIE narzekać.

P.S.
Byłem, byłem wiele lat temu w podobnej sytuacji. Odebrałem mieszkanie w stanie surowym (wcale nie za darmo jakby co - bo aby je odebrać musiałem wyłożyć równowartość swoich dwuletnich dochodów i także musiałem brać kredyt). Nie mając już kasy, na nic - wyjechałem do RFN. Pozostawiłem rodzinę, pojechałem w ciemno. Wróciłem po pół roku i ......doszedłem do wniosku, że muszę sam. Tylko był mały problemik - nic nie umiałem, nic nie wiedziałem. A na dodatek nie było tylu materiałów jak dzisiaj. To co było pilne musiałem niestety zlecić. Fachowców jak na lekarstwo. Brało się kogokolwiek, kto coś potrafił. I wziąłem. Za robótkę trwającą 3 godziny ( słownie : trzy godziny) zaśpiewali 4 tysiące złotych ( zapytaj starszych ile to było w 1980 roku) Spieprzyli co mogli i nie mogłeś się poskarżyć, bo już nikt by nie przyszedł. Zagryzłem wargi i poprawiałem po fachowcach. Wtedy zauważyłem, że nieźle mi poszło, więc zakasałem rękawy i całą resztę już sam. Tylko, że mając ograniczone fundusze i możliwości WSZYSTKO zaplanowałem, a potem bez żadnych odstępstw zrobiłem. Bo plan zakładał zarówno poziom moich umiejętności, możliwości finansowe i napływ gotówki w czasie. Szykowałem swoje mieszkanie przez 7 miesięcy. Warto było.
Dzisiaj z perspektywy wiem, że zchrzaniłem sporo. Ale NIGDY na NIC nie narzekałem.
Bo to były moje świadome wybory. Koniec, kropka.


Wróć do „Okna dachowe”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości

Gotowe projekty domów