Re: Czy konieczna jest wymiana gruntu na działce ???
autor: 4MG » 19 lis 2011, 12:21
Witam,
jestem ciekaw przyjętego rozwiązania i skutków.
Obecnie pracuję nad rozwiązaniem podobnego problemu.
Badania geotechniczne zrobiłem na samym początku tak by ustalić przekrój przez teren, zrozumieć co się dzieje w gruncie i przede wszystkim ustalić gdzie najlepiej posadowić dom i w jaki sposób. Wbrew pozorom nie jest to znaczny koszt a myślę że ta ogólna wiedza jest bezcenna. Razem 6 odwiertów do gł. 5 m. W większości mam podobną sytuację z zaleganiem warstw organicznych ( które są po prostu jak gąbka) do gł. 5 m. Ponadto woda gruntowa występuje w postaci sączeń i stabilizuje się już na 0,5m. Oznacza to po prostu że kopanie torfu (o zróżnicowanej miąższości i ściśliwości) jest nie opłacalne. To samo dotyczy wymiany gruntów. Podstawowym problemem jest wysoki poziom wody, a jej sączenia często wynikają także z faktu występowania soczewek gruntów nieprzepuszczalnych z różną zawartościa np gliny, poniżej lub wewn. takiej głębokiej warstwy czarnoziemu. Co więcej utrudniony jest dostęp do działki i same prace na niej. Wykluczam również podpiwniczenia jako nieekonomiczne. Raczej szukałbym możliwości wyniesienia w górę. co więcej woda w gruncie to efekty wysadzinowe, jak również mozliwość przy zmianach jej zwierciadła wypłukiwania warstw gruntu itp. Efektem może być nierównomierne osiadanie budynku, pęknięcia fundamentów itd.
Jednak w dwóch wierceniach przy i na istniejącym wzniesieniu sytuacja u mnie się diametralnie odmienia. Na małym wzniesieniu zaraz pod warstwą gleby są już piaski gliniaste i woda na poziomie poniżej 3,5m ppt. W drugim otworze oddalonym o kilkanaście m niestety warstwa ta wyraźnie schodzi głebiej nawet do 3,7 m i do tego pojawia się woda i "gąbka" gruntów organicznych (torfów średnio i dobrze rozłożonych).
Zalecenia geotechniczne:
1. posadowienie bezpośrednie: przez wymianę gruntów w sytuacji w pobliżu tych 2 powyższych otworów. W to miejsce zasypka z zagęszczeniem pospółką i piaskiem. W praktyce oznacza to oparcie na ławach i ścianach fundamentowych z hydroizolacją jak dla zbiornika, drenażem i melioracją terenu wokół. Sa to znaczne koszty.
2. posadowienie pośrednie: poprzez płytę fundamentową na poduszcze z pospółki min. 0,5 m z odpowiednim zagęszczeniem do min. Id=0,6. Warstę wierzchnią powinno się odgarnąć do poziomu wody gruntowej i w to miejsce wypełnić grubym żwirem. Koszty również znaczne.
Zarówno w jednym i drugim przypadku zalecono mi zastosowanie jednorodnych zasypek, bez śmieci. Rozwiązanie drugie wydaje się prostsze w realizacji. Co więcej jeżeli zaprojektuję mały lekki budynek, który ciężar przeniesie jak najbardziej w sposób rozłozony powierzchniowo to powinno znacznie poprawić sytuację. Wydaje mi się że to jest najwłaściwsze rozwiązanie. Rozwiązania płytowe są po prostu u nas mało znane. Skandynawowie ponoć głownie w ten sposób budują.
Zdecydowałem się dostawić do isniejącego lekkiego wzniesienia, czymś w rodzaju nasypu. Zrobiłem wykop 10x15 m do gł. 1m. Potwierdziły się badania i w jednej części mam około 0,5 m pod powierzchnią już warstwy nośne. Teren jest nawet teraz suchy. Druga część wykopu niestety po deszczach wypełniła się wodą jakieś 10 cm. W trakcie kopania okazało się że jesteśmy w stanie wybrać warstwę organiczną, czarnoziem do gł. pierwszych przebłysków piasków. Wolałem nie kopać głębiej. Myślę że popełniłem błąd logistyczny. Powinienem zaraz to zasypać jakimś ciężkim tłuczniem, gruzem który nie dojechał po prostu. Ponadto myślę że na dno takiego wykopu powinienem ułozyć geowłókninę jak przy nasypach kolejowych.
Co ciekawe nasyp ma na tej geowłókninie najpierw pospółkę a na wierzchu tłuczeń. Jednak przewidziany jest do obciążeń jak myślę dynamicznych, a to trochę inna bajka.
Kopałem prawie 1,5 miesiąca temu. Woda wykazuje wahania ale utrzymuje się w wykopie. Martwię się trochę o ew. wywołania tzw kurzawki. Jednak po konsultacji z konstruktorami myslę że tak naprawdę ważne jest by zasypać jak to czynili starożytni Rzymianie grube i ciężkie na dole a im wyżej to drobniej. Czyli wywalić na dno tłuczeń, żwir lub gruz najlepiej betonowy, bez cegieł i na to wywalić pospółkę, czy piach który da się zagęścić na wiosnę do wskazanych parametrów. I niech to sobie spokojnie siada. Tak czy inaczej wygląda że nie załatwię tego gruzem i własnymi rekami. Minął miesiąc, mrozy coraz bliżej a dno wykopu oprócz wody nie powinno zawierać także przemarźniętych warstw.
Reasumując. Myślę utwardzić podjazd do wykopu, lekko jeszcze zebrać koparą tą wierzchnią warstwę i zaraz to zasypać ciężarem tłucznia lub gruzu. Wywalić tak duzo na wjeżdzie by przestało się to topić i tak krok po kroku wjeżdzać do wykopu koparą która będzie to dodatkowo ubijać.
Szukam rozw nisko budżetowych. Myślę zawołać jeszcze przed zasypką na konsultacje jeszcze raz geotechnika by potwierdził lub zalecił inne rozwiązanie dla posadowienia jak by nie było na skarpie.
Tak naprawdę kosztem i gł. przeszkodą jest tu transport. I od tego chyba trzeba taką bajkę zaczynać, znaleźć w pobliżu taką firmę z zapleczem niezbyt ciężkiej wywrotki, koparki, żwiru, gruzu.
pozdrawiam