Re: Ławy szerokie na 30 cm.
autor: Africa » 24 maja 2010, 20:01
No więc sprawa wygląda następująco:
Pan Czesio wysłuchał moich wątpliwości i ze zrozumieniem pokiwał głową po czym bez mrugnięcia okiem przystąpił do dalszego stawiania ścian. Ja nie mogąc jednak spokojnie spać pomaszerowałem do Pana Miecia tj. specjalisty od konstrukcji budowlanych, który również wysłuchał, pokiwał głową z pełnym zrozumieniem i powiedział że takimi pier... nie ma czasu się zajmować jednak z uwagi na mój upór następnego dnia zjawi się na placu budowy. Jak obiecał tak i zrobił, rzucił okiem na plany, przeszedł się po działce, oblukał fundamenty oraz okoliczne drzewa, słupy i budynki, pomacał ziemię z nasypu /jakieś czary z tej gliny robił i stawiał takie wytoczone z niej paliki po czym z uwagą obserwował ich zachowanie - dla mnie czarna magia w połaczeniu z kamasutrą/, zadał kilka pytań, coś tam zanotował i znikł w czeluściach swojego firmowego auta. Po dwóch dniach zadzwonił i stwierdził: chata wytrzyma, fundament wyda co powinien, zbrojenie dało spory zapas ale jedną ze ścian działowych polecił zmienić na nośną wybierając oczywiście wcześniej fundament a dodatkowo posadowić ścianki działowe na fundamencikach głębokości około 50 cm. a nie jak było pierwotnie w planie bezpośrednio na wylewce. Suma sumarum dowiedziałem się również, że architekt coś tam z płytą pomieszał i nie najlepiej zaplanował zbrojenie /o dziwo to samo mówił Pan Czesio, który szkół w końcu nie kończył/. Z ciekawych rzeczy dowiedziałem się taż jak kopać taki fundament pod ścianki działowe czyli wysłuchałem wykładu o przemarzaniu ścian zewnętrznych i konieczności "schodkowania fundamenty" tzn. wybierania go przy ścianie zewnętrznej do strefy przemarzania a następnie "schodkowo" piąć się w górę zmniejszając głębokość wykopu do pożądanych 50 cm. Mam nadzieję, że wszystko skończy się na strachu i kilku nie przespanych nocach ale od przygody z fundamentami chodzę za panem Czesiem z metrem, poziomicą i planami w zębach weryfikując co po trochu jego poczynania. Na jutro pewnym problemem będzie decyzja dot. odwodnienia. Z uwagi na fakt, iż grunt jest raczej zupełnie nieprzepuszczalny, wody gruntowe to tylko Pan Bóg wie jak głęboko umieścił /nawet po obfitych opadach w ponad dwu metrowym wykopie woda się pojawić nie chce/ a dom nie posiada piwnic na 100% wykonam odwodnienie powierzchniowe czyli korytka i inne cuda zabudowane w planowanej dookoła budynku kostce natomiast nie mogę nigdzie doszukać się solidnego opisu wykonania odwodnienia typu drenażowego w spoistym, nieprzepuszczalnym gruncie. Jedni piszą, że takie dreny w sytuacji gdy budynek już stoi powinny zostać wkopane na wysokości ław fundamentowych /w moim przypadku niestety nieistniejących/ w odległości około 1,5-2m. od ścian budynku inni zaś twierdzą, że wykonanie takiego odwodnienia w gruncie nieprzepuszczalnym jest generalnie jedną wielką pomyłką naruszającą dodatkowo spoistość podłoża. Jeśli macie wiedzę to bardzo proszę o opis najlepszego rozwiązania. Nadmienię jedynie, że budynek stoi na północnej „ścianie” niewielkiego wzniesienia o spadku terenu rzędu 7-8% a jedyna możliwość odprowadzenia wody z uwagi na nieprzepuszczalny charakter gruntu to „kanał”.