Witam.
Mam działkę po babci i postanowiliśmy się budować. Nigdy jej nie widziałam, więc postanowiłam zobaczyć, gdzie za jakis czas zamieszkam i tu powstał problem
Działka jest dość wąska i długa (17x112m przy czym sie od połowy zwęża do 14,5m) ale to nie taki problem, bo projektów na taką działke jest sporo jak to, że teren jest dość mokry. Przez działkę przebiega rów około metr szeroki i tak samo głęboki, mało w nim wody - jakies 30cm (stan na połowę kwietnia tego roku). Planowaliśmy wybudować się od węższej strony i wykopaliśmy tam metrowy dołek i tu.... ;(
Pierwsza łopata czarnoziem, druga łopata czarnoziem + troche piachu, trzecia - troche piachu i glina - poleciała maleńka strużka wody . Dalej glina glina glina. Skończyliśmy kopanie na jakimś metrze i po 5 minutach stało tam 5-10cm wody
Postanowiliśmy, że jednak postawimy budynek z tej szerszej strony, za rowem gdzie nie kopaliśmy (odcinek 32 x 17m) ale tam chyba jest jeszcze bardziej mokro, bo o ile na tej cześci, na której kopaliśmy rośnie trawa to na tej bardziej dziwaczne rosliny, nie wiem czy nie typowo bagienne.
Z drugiej strony, sąsiad na działce obok, za płotem ma w tym miejscu dom, teren ciut podniesiony (wiem, ze sam podnosił gruzem i piachem), więc sie da. Ale jakim kosztem, czy warto w ogóle się za to zabierac? Jak sie robi fundamenty na takim terenie? Ile to drożej wychodzi?
Po niedzieli przychodzi geolog zrobić badanie gruntu.
pomocy, bo już nie wiem. Co Wy byście zrobili, Ci ktorzy macie juz jakies pojecie i doświadczenie budowlane, bo ja chowana całe zycie w bloku z wielkiej płyty... Nie znam się. Na poczatku sie cieszyłam a teraz juz tylko same wątpliwości mam.