Spróbuję jeszcze raz...
Dach budynku dwuspadowy (z lukarną oraz "wchodzącą w bok" częścią trzyspadową) o konstrukcji drewnianej krokwiowo-jętkowy, kryty dachówką. W "grubości dachu" znajdują się w następującej kolejności: folia wysokoparoprzepuszczalna, wełna mineralna rozprężna grubości 18 cm umieszczona pomiędzy krokwiami (oraz pomiędzy jętkami w części poziomej; na jętkach ułożono płytę OSB stanowiącą jednocześnie podłogę strychu), folia paroszczelna, nośna konstrukcja metalowa pod płyty g-k (podwieszona na tzw. wieszakach pod jętki oraz krokwie), no i oczywiście na końcu płyta g-k.
W technologicznej przestrzeni jaką, przy uwzględnieniu docelowej wysokości pomieszczeń poddasza, wytworzył system mocowania konstrukcji metalowej (która pomiędzy płytą g-k, a krokwiami wynosi ok. 5 cm, zaś pomiędzy płytą g-k, a jętkami ok. 15 cm) bardzo mocno wyczuwalny jest ruch powietrza o temperaturze zbliżonej do zewnętrznej (w zimie płyty g-k stają się swoistym wymiennikiem ciepła).
Powyższe jednoznacznie wskazuje na występujące w budynku podciśnienie, jednakże na dzień dzisiejszy nie tym się zajmujemy. Niestety powyższe wskazuje również jednoznacznie na niedoróbki występujące w wykończeniu ocieplenia połaci dachowej (lub/i połaci stanowiącej jednoczesnie podłogę strychu). Nie potrzeba wielkiej wyobraźni, aby uświadomić sobie, że miejsc w których następuje przenikanie powietrza nie jest dużo, ale są bardzo rozległe, i tak (oczywiście przy założeniu, że wykończenie w tych miejscach nie jest dokładne i szczelne):
- pomiędzy grzbietem ścian szczytowych, a folią wysokoparoprzepuszczalną, a następnie do przestrzeni o której mowa (nie mocowano w żaden sposób folii wysokoparoprzepuszczalnej oraz folii paroizolacyjnej do ścian szczytowych; nawiasem mówiąc nie znam takiego sposobu),
- poprzez nieprawidłowo wykonane obróbki okien dachowych (3 szt.),
- poprzez "przejście" kominów przez połać dachową i/lub podłogi strychu,
- pomiędzy grzbietem ścian kolankowych, a folią wysokoparoprzepuszczalną, a następnie do przestrzeni o której mowa (nie mocowano w żaden sposób folii wysokoparoprzepuszczalnej oraz folii paroizolacyjnej do ścian kolankowych).
Kawa na ławę: nie szukam porady typu "rozebrać płyty g-k, konstrukcję metalową, zdjąć folię paroizolacyjną i po przeglądnięciu szczelności ocieplenia wełną mineralną dokonać poprawek, a następnie przywrócić stan pierwotny w zakresie foli, konstrukcji i płyt g-k"; jest oczywiste, że należałoby usunąć przyczynę, a nie skutek, ale nie stać mnie na taką inwestycję.
Stąd zadałem proste (tak mi się przynajmniej wydawało) pytanie: "Czy w przedmiotową przestrzeń można wtłoczyć jeden z dostępnych materiałów "sypkich" (jak np. ekofiber, perlit, granulat polistyrenowy, granulat lub strzępki wełniane), a jeżeli tak, to jakie może to nieść za sobą zagrożenia (np. ze strony wilgoci)".
Mój pomysł jest dwojaki:
- wypełnić całkowicie przedmiotową przestrzeń poprzez wykonane w płycie g-k otwory (myślę, że wystarczyłoby kilka na jedno pomieszczenie),
- wypełnić tylko te miejsca, które wskazałem jako potencjalnie zagrożone przenikaniem (aby tego dokonać musiałbym użyć np. strzępków wełny nasączonych specjalnym preparatem, co powinno skutkować "trzymaniem się" np. muru ceglanego lub tynku cementowo-wapiennego).
Drugi z wymienionych pomysłów byłby lepszym rozwiazaniem z wielu względów:
- po pierwsze, po uszczelnieniu "brzegów dookoła" w dalszym ciągu pozostałaby porządana pustka powietrzna,
- po drugie, zużycie materiału uszczelniającego byłoby nieporównanie mniejsze,
- po trzecie, szybciej wykonanoby niezbędne prace,
- no i po czwarte, koszt usługi powinien być mniejszy.
Wiem, że opisywany problem nie jest prosty w rozwiązaniu, w związku z tym nie oczekuję "złotego środka". Ze swej strony (zaznaczam, że jedynym moim doświadczeniem budowlanym jest własny dom) starałem się dowiedzieć jak najwięcej, ale brak mi porady fachowców w tym zakresie oraz wskazania wykonawców.
Prościej tego ująć już nie potrafię..., ale bardzo będę wdzięczny za wszelkie porady (aby na temat).
Pozdrawiam.