Widzę że dwaj Panowie weszli w fazę niemal kłótni o wyższości jedego systemu nad drugim, zapewne każdy ma swoje zalety i wady. Mam proste pytanie i chciałbym uzyskać równie prostą odpowiedź - skoro dom jest z 1934 roku (moj jest z 1936) to jak się ma izolacja od wewnątrz do "przemarzania" ścian, w tego typu budynkach często wykonanych z cegły tzw. "polówki" (wypalanej w piecach ziemnych) i do materiału łączącego te cegły - czyli wapna, czy aby nie spowoduje to "sypania" się muru po kilku sezonach, bo zawilgotniał, bo przemarzł, bo jest spękany od zamarzniętej w nim wilgoci? A właściciel mało spala i jest szczęśliwy że ma ciepło "tanim kosztem", czy aby po 10-ciu latach takiej eksploatacji nie okaże się że budynek należy wyburzyć, bo przemarzły ściany? Sam od kilku lat zastanawiam się nad dociepleniem czy też izolacją budynku - ale powiem szczerze - chcąc to zrobić tak, aby spełnić wszystkie warunki to taniej będzie tę "budę" odstrzelić i postawić nową w nowoczesnych technologiach. Pytanie było "jak docieplić budynek z 34 roku" i pytającemu chodziło o tani, prosty i poprawiający obecne warunki system, a nie o wynalazki rodem z NASA. Chodzi o to żeby postawić barierę ograniczającą upływ ciepła z budynku, a nie o 100% izolacji - bo takiej to chyba jeszcze nikt nie wymyślił. Nawet termos tak często tu przytaczany traci ciepło. Czy aby nie lepiej dla takiego budynku jest stracić pewną ilość ciepła dla utrzymania jego dobrej kondycji, zamiast wpuścić się w katastrofę budowlaną? Każdy pomysł jest dobry, ale trzeba zrobić tzw. wizję lokalną, a nie palnąć coś na
forum i przechwalać się o swoich doświadczeniach - szkoda że nie zobaczymy tego "bliźniaka" za 100 lat, bo naszym budynkom już wiele do tego wieku nie brakuje. Pozdrawiam i proszę o logiczne odpowiedzi, proste i sensowne, a nie przegadywanie się i udowadnianie że "biel jest bielsza od białego". Chodzi o sposób na ograniczenie emisji na zewnątrz, a nie demagogie budowlane, gdyby wszyscy tak gdybali to dziś dalej mieszkamy w ziemiankach. Acha i jeszcze pytanie skoro trzeba wszystko izolować to proszę o kalkulację zużycia opału (dowolnego typu) w domu nie izolowanym i w pełni zaizolowanym i przedstawienie lat zwrotu kosztów - by to czasem życia nie zabrakło na to oszczędzanie na opale - no chyba że dobrze zaizolowany dom to perpetum-mobile i nachapie się tyle ciepła latem że zimą nie trzeba grzać. A co do czujników powiem szczerze - dla mnie jest komfort jak sobie za przeproszeniem w majtkach mogę po mieszkaniu chodzić, a nie patrzenie na czujnik temperatury i mimo że pokazuje 22-24 stopnie to mi zimno. Pamiętać należy o temperaturze odczuwanej która zależy od kilku czynników - nie tylko temperatury mierzonej - nawet w pomieszczeniu. Dla wyjaśnienia podam że mój dom to 250m kw. powierzchni mieszkalnej, temperatura zimą oscyluje na poziomie 22-24 stopnie, nie jest docieplony, ale w domu jest ciepło i sucho i mogę jak wcześniej pisałem chodzić w tym czym chodzę nie trzęsąc się z zimna, spalam około 8-9 ton węgla typu eko-groszek na rok (w tym ogrzewanie C.W.U. cały rok) do jakiej wartości spalania dojdę po obłożeniu budynku izolacją? i jakim kosztem? Może urwę z tego 1-2 tony rocznie, to koszt około 1000 złotych max. rocznie a koszt pełnej izolacji? Pewnie będę w grobie gdy zacznie się to zwracać, ale dzieci będą miały zysk
Chyba że postanowią wybudować nowy, nowoczesny dom i opalać go gazem lub energią elektryczną dla komfortu, bo ta operacja wyjdzie taniej. Trzeba wziąć pod uwagę modernizację i jej koszt w starym budynku i koszt budowy w nowoczesnych technologiach - różnice są takie że prawidłowe zaizolowanie starego budynku niewiele odbiega od budowy nowego w stanie surowym. A my mamy już w czym mieszkać tylko chcemy coś poprawić, o ile to się rzeczywiście opłaci.