mały_energetyk pisze:A teraz powrót do sprawy najważniejszej:
Po to wprowadzano automatykę do kotłów, aby między innymi obniżyć poziom emisji wszelkich świństw do atmosfery. Stąd mowa o ekologiczności kotłów z takimi podajnikami. Ma to przecież ponoć wpływ na nasze zdrowie.
Programy ekologiczne w/s obniżenia tzw. niskiej emisji na tym przecież bazowały.
To co zrobili nadzwyczaj pomysłowi i pazerni producenci? Ano, ruszt do spalania badziewia i innych pampersów nazwali rusztem awaryjnym. Dorobili do tego ideologię, że to wyłącznie na wypadek awarii podajnika lub braku zasilania.
A "urzędniki" nie sprawdzając tego wcale łyknęli te durnoty jak ... "kisiel".
I wszyscy "zadowoleni".
Urzędnik, bo "spełnił wytyczne".
Nabywca, bo może bezkarnie dalej truć siebie i otoczenie, a na dodatek ma "ekologiczny" kocioł z dopłatą od reszty trutych. Opłata od ofiar dla kata.
Producenci, bo nie wypadli z rynku, tylko szybko zareagowali na ruchy konkurencji.
Szkoda, że nie ma już czasów Feliksa Edmundowicza, bo za takie draństwo, to się powinno sprawców doprowadzać do szybkiego i ostrego zatrucia ołowiem (9 gramów).
Żaden producent, żaden "ekspert" nie przedstawił dowodów w postaci wyników badań co i w jakich ilościach wylatuje przez komin tych "cudownych" wyrobów. Bronia się rękami i nogami przed audytami, obowiązkiem badan okresowych itp. działaniami. Ale trzeba być dobrej myśli. W końcu i w tym kraju zapanuje normalność i bandyckie wręcz działania przeciwko zdrowiu ludzi oraz czystości otoczenia znajda swój finał. W końcu na Lexusy, koniki i narty w Kanadzie można zarabiać w cywilizowany sposób, a nie metodą: bo ja wam tak mówię, to tak jest i będzie na wieki wieków.
Jakie leksusy, jakie narty w Kanadzie?, chyba coś się pomyliło lub masz wypaczone wyobrażenie o producentach kotłów.
Kolego Jarecki:
Najlepszym dowodem na to, co wyczynia ruszt wodny w kotle retortowym znajdziesz Pan tam, gdzie Pan wiesz tzw. na blogu Zawijana. Tam są wyniki rzetelnych badań. Z dowodami na durnotę stosowania takiego rusztu w kotle podajnikowym.
Pytanie na koniec: potrafisz Pan udokumentować ile to ten ruszt wodny daje dobrego? Bo ile złego, to już od Zawijana wiemy.
Pozdrawiam
P.S. Nie uważa Pan, że tam gdzie nie jest to niezbędne lub konieczne, to nie ma sensu używania nazw firmowych?
Wiesz co prowadzisz politykę jakiś wojen i kłótni. Nie tylko na tym
forum niestety.
Ad.1 zmiana zwykłego pieca na eko, czy tłok nie może być eko?
Ad.2 Nie rozmawiamy o teorii tylko o praktyce, takie sytuacje maja miejsce dość często, mam na myśli cofnięcie żaru do kosza zasypowego w konstrukcji ślimakowej.
Ad.3 Sterownik uzna,że jest pożar i będzie wypychał do zwycięstwa lub przez zaprogramowany czas. Jak wypchnie dużo żaru do popielnika, w którym jakiś producent ma płaszcz wodny to można doprowadzić do zagotowania wody w kotle, jak mądry instalator nie zabezpieczy dobrze układu to bomba w domu. Jak sterownik ma zaprogramowany czas zbyt krótki to część żaru wpadnie do popielnika a w koszu i tak będzie pożar, bo aktywny jest alarm, paliwo zostało wypchnięte, a obwód dmuchawy jest wyłączony, przy okazji uszkodzi się czujnik temp. na rurze, gdyż nie jest odporny na temp. powyżej 100st.C
Ad4. Tak, wypalić się powinna główna, górna warstwa i teoretycznie żar nie powinien cofnąć się do kosza, żar schodzi jednak do kielicha i upala końcówkę stalowego ślimaka w tradycyjnej retorcie, często zniszczeniu może też ulec część żeliwnego kielicha, służę fotkami serwisowymi upalonego palnika (z 2 powodów, jakis mądry kolega doradził palenie koksem a użytkownik dodatkowo tak ustawił sterownik,że żar schodził do kielicha). M.in. z tego właśnie względu w instrukcjach zaleca się przy korzystaniu z rusztu awaryjnego zakrycie palnika deflektorem.
Ja nie dyskutuję z Twoimi radami, są dobre, ja tylko je uzupełniam, pokazuję też druga stronę.
Automatyka jest też w kotłach miałowych bez podajnika i jakby użytkownicy spalali paliwo zalecane w dtr również nie truli by środowiska.
Tego ataku nie rozumiem kompletnie:
"Żaden producent, żaden "ekspert" nie przedstawił dowodów w postaci wyników badań co i w jakich ilościach wylatuje przez komin tych "cudownych" wyrobów. Bronia się rękami i nogami przed audytami, obowiązkiem badan okresowych itp. działaniami. Ale trzeba być dobrej myśli."
Kotły z rusztami awaryjnymi są badane zarówno w konstrukcji tłokowej jak i ślimakowej. Dlaczego producenci mają się niby bronić rękami i nogami?
Po co te ataki? Jako pracownicy instytutu (zawijan jest pracownikiem Ty pewnie również jesteś lub byłeś pracownikiem tego instytutu) powinniście raczej zachęcać producentów do badania kotłów a nie wyzywać ich o durniów, jeżeli coś jest nie tak zrobione w kotle, należy zwrócić uwagę producentowi, aby to poprawił. Tak robi np. OTGiS Łódź. Dobra praktyka to praca wspólna dla osiągnięcia wymaganego celu, tj. ze strony producenta spełnienie wymagań rynku oraz wyprodukowanie kotła spełniającego wymogi emisji a ze strony instytutu wykonie rzetelnych badań i doradzenie producentowi dobrego kierunku wprowadzenia poprawek, bo trochę za duzo ta konstrukcja emituje, bo można zrobić coś prościej i bardziej efektywnie.... a nie bezsensowne ataki, które niczego dobrego nie wnoszą. W ten sposób tylko zniechęcanie producentów do badań.
Proszę, nie dyskutujmy bezproduktywnie, nasze wypowiedzi się wzajemnie uzupełniają i szkoda się bezcelowo przepychać.
Pytasz o korzyści rusztu wodnego w stosunku do żeliwnego?
- wodny jest stale gotowy do użytku, mamy awarie prądu, można zaraz na nim palić.
- inny przykład Podczas budowy domu palimy w automacie, ale mamy kilka desek do spalenia. W wodnym można te 2-3 deski wrzucić na ten ruszt bez gaszenia palnika, w żeliwnym trzeba wygasić automat, ułożyć ruszt żeliwny i dopiero spalić te 2-3 dechy, dalej poczekać aż żeliwo wystygnie i je demontować oraz ponownie odpalać palnik. Pytanie na boku czy podczas wygaszania i nowego rozpalania palnika aby nie emituje się więcej syfu przy ruszcie żeliwnym jak przy włożeniu tych 2-3desek przy pracy z automatu na ruszcie wodnym?
- ruszt wodny w porównaniu do żeliwnego jest elementem wymiennika wodnego, zatem niepodważalnie odbiera ciepło ze spalin, trafia ono do wody, czyli do instalacji grzewczej. Inna kwestia, to czy jest on umieszczony na dobrej wysokości jak wspomina zawijan. Przecież otwarcie mówi,że na dobrej wysokości nie jest szkodliwy... Powraca zatem zdanie,że źle można ułożyć zarówno żeliwny jak też wodny...
- oczywiście ma swoje wady, szczeliny są większe i można spalać tylko grubsze drewno lub gruby węgiel a na żeliwnym jak się go ułoży gęsto spali się wszystko, czyli pampersy i inne odpady.... ale czy o to chodzi?
Ostatecznie on ma posłużyć tylko w przypadku katastrofy, czyli śnieżycy, awarii podajnika, dłuższego braku prądu, czyli 2-3razy w roku, dlaczego to tak demonizujecie. Korzyści moim zdaniem przewyższają wady.
- plusem rusztów awaryjnych w przypadku awarii podajnika jest możliwość zapewnienia minimalnego komfortu cieplnego, szczególnie przy dłuższej awarii prądu wielu użytkowników to docenia (zaspy,dużo śniegu, zerwanie linii energetycznych, zamieszkanie na wsi, gdzie energetyka ma nas w nosie...).
Na rynku jest jednak tak dużo kotłów, że jak ktoś nie chce rusztu awaryjnego to kupuje tradycyjną wersję bez rusztu z tradycyjnym palnikiem na sam ekogroszek (bo palenie miału przeciez bardziej jest szkodliwe...). Problemu nie widzę... Jak ma awarie prądu, to siedzi w domu i sobie marznie, bo chce być nad wyraz ekofriendly.