Panie Tomaszu, mogę zgodzić się z ideą, że "wentylacja grawitacyjna nie istnieje". Jest to dla mnie wytłumaczalne i nawet logiczne. Mam jednak pewne przekonania co do "tradycyjnych" rozwiązań, o których za chwilę. No i ten sentyment za tym co było dawniej. Tzn. za tym czego nie było, a doskonale spełniało swoją rolę (np. parę dziurek tu, parę dziurek tam i proszę: mamy wentylację, ale i inne takie "sztuczki" w budownictwie naszych dziadów, ojców... )
Jestem także zainteresowany kosztem uruchomienia wentylacji mechanicznej, ale zdecydowanie bardziej przemawiają do mnie koszty jej utrzymania.
Dom: niepodpiwniczony z użytkowym poddaszem - typowa wiocha, ściany zewnętrzne dobudowywane: gazobeton M500 24cm + styropian (na zewnątrz) 12cm. Dwa istniejące pokje (36m2) to jakiś pustak + pustka pow. + cegła czerwona (razem 40cm). W części dobudowywanej
- 4 pomieszczenia na parterze (kotłownia 5,5m, łazienka 8,9m oraz dwa pokoje 9,8 i 13,5m no i wiatrołap 4,5m)
- na poddaszu na razie tylko łazienka i jeden pokój - ale miejsa jest b.dużo więc jeszcze ze 3 pokoje się wykroi.
Razem na parterze będzie 3 pokoje, kuchnia, łazienka i kotłownia a na poddaszu 4 pokoje i łazienka. Ogólnie wymiary zewnętrzne domu to ok.
9x13m. Co można tu wsadzić najmniej mechanicznego w temacie wentylacji?
Dlaczego "z pewną taką nieśmiałością" podchodzę do w.mechanicznej? Bo nie lubię gdy coś, co powinno być podstawą i fundamentem i nie powinno zajmować mojej wystarczająco zajętej małej mózgownicy, zależy od bardzo niepewnych czynników jak np. energia elektryczna lub urządzenia elektroniczne lub mechaniczne, które trzeba stale kontrolować. Bardzo żałuję że nie mogę zamontować ogrzewania z obiegem grawitacyjnym bo w przypadku braku prądu powoli domek się wychładza (że już nie wspomnę co by było gdyby ocieplenie było od wewnątrz i grzejniki elektryczne) a realia są takie, że zwykle w okresie największego zapotrzebowania na energię (zima, wczesna wiosna) problemy z prądem są b. częste i potrafią trwać kilka godzin lub cały dzień. Oczywiście "luksus" obiegu wymuszonego mi odpowiada i nie mam zamiaru go wyłączać, ale wolałbym mieć zabezpieczenie w postaci naturalnej wymiany ciepła w systemie w czasie róznych wypadków losowych.
Podobnie jest z wentylacją. Nie znam się na w.mechanicznej, nigdy nie mieszkałem w domu wyposażonym w takową. Nie mam więc zdania co do jej użytkowania dlatego chętnie się czegoś dowiem a może i zmienię zdanie. Jednak zastosowanie wyłącznie mechanicznego rozwiązania skazuje mnie na nie i nie będę miał już później odwrotu a tylko z niego korzystać. I płacić za energię którą będzie zużywała (chociaż nie wiem o jakich kosztach mówię), i czekać na pierwszą, drugą, trzecią itd. usterkę..., i słuchać buczenia w ścianach czy gdzieśtam... Poza tym takiej wentylacji nie będe mógł wyłączyć bo się "podusimy" w domu więc we własnym domu będę niewolnikiem kolejnego urządzenia (po telewizorze i komputerze... i żonie, ale to da się przeżyć). Że nie wspomnę o szumie wysokich częstotliwości (chociaż 50Hz to chyba nie są wysokie częstotliwości), który mi akurat potwornie przeszkadza
.
To tyle o moich fobiach nt. wentylacji mechanicznej. Jestem jednak człowiekiem o otwartym umyśle i wodą na mój młyn będzie ciekawy wywód zmianiający moje zdanie. Za co z góry dziękuję, ufff...