autor: adamis » 12 wrz 2009, 15:02
Działam w branży instalacyjnej 13 lat i jeszcze NIGDY nie spotkałem złego, czy przykrego klienta. Owszem, czasem klienci są nerwowi, bo na budowie różnie bywa, bo czasem kasy za mało, ale NIGDY nie dotykało mnie to osobiście.
Odnoszę wrażenie, że złego klienta trzeba sobie "zeźlić" samemu, bo niezwykle rzadko jest zły sam z siebie. Słyszałem o różnych cwaniakach, ale jak dotąd na mnie taki nie trafił.
Jak ktoś nie potrafi rozmawiać kulturalnie z klientem, tylko drze gębę, bluzga, ciągle żąda kasy, to się nie dziwię, że klient na takiego fachowca patrzy wilkiem.
Widziałem takie ekipy zadufanych w sobie partaczy, dla których każdy klient był jełopem i ćwokiem, którego trzeba tylko wydoić z kasy. Wkurzało ich, że klient zdobywał wiedzę o technologii robót, czy cenach, bo tym samym było go trudniej orżnąć. Z powodu swego oszukańczego podejścia do pracy byli potem ciągle nerwowi i nabuzowani, co odbijało się na kontaktach z klientem. Człowiek, który knuje zło, jest bez przerwy nerwowy i negatywnie nastawiony do ludzi.
Wchodziłem na budowę wysłuchawszy od takich ekip kup... negatywnych wiadomości o kliencie, czasem mi nawet odradzali przyjęcie zlecenia, ale jakoś wobec mnie gość potrafił być miły, uśmiechnięty, terminowy i wypłacalny.
Może dlatego, że najpierw ja taki byłem wobec niego?
Zawsze dużo rozmawiam szczerze z klientem o realiach instalacji i nie bajeruję, by go otumanić.
I podstawowa zasada w mojej pracy - ZERO ZALICZEK.
Pieniądze biorę czasem wcześniej przed zakończeniem całości robót ,ale tylko i wyłącznie za jakiś już wykonany wymierny etap instalacji, nigdy akonto przyszłej roboty.
13 lat i sami zadowoleni klienci. Da się, bo dla mnie zadowolenie klienta jest dużo ważniejsze od zarobienia kasy. Nie potrafił bym cieszyć się pieniędzmi, kiedy klient zapłacił by z poczuciem niezadowolenia z roboty.
adam