Wymiana drzwi
autor: PJ » 10 wrz 2009, 21:53
Wymienialiśmy drzwi wejściowe do klatki schodowej. wybór padł na firme Impera Monika Lipińska znaleziona w internecie.Przyjechał ktos do zalatwienia formalnosci i ustaliliśmy, że drzwi maja być takich samych wymiarów jak stare, z zewnatrz z gałka a z wewnatrz z klamka i maja miec samozamykacz. Przedstawiciel firmy dokonał szczegółowego pomiaru a cene ustalił na 1790 zł. Przedstawioną umowę podpisaliśmy bez zadatkowania. Wykonawca ustalił termin wykonania na dany wtorek godzinę 13. Aby być w tym dniu przeorganizowaliśmy zajęcia i czekaliśmy na fachowca. O 13.15 zadzwonił ze nie może być i będzie na następny dzień. Po interwencjach przybył około 15. Zaczął pracę od wyjęcia starego skrzydła (drewnianego) i montażu nowej ościeżnicy na starej sfatygowanej tłumacząc, że to szybciej i czysciej. Po interwencji zdemontował starą i zaczął monaż nowej. Wtedy zauważyliśmy, że nowa jest wyraźnie węższa o d wneki drzwiowej. Po pomiarach okazało się, że stare skrzydło drzwiowe miało szerokość 102 cm a wstawiana ościeżnica ma 90 cm. Wyjasnienia fachowca, że takie się wstawia puściliśmy już mimo uszu i kolejna interwencja telefoniczna u pana załatwiającego z nami formalności. Okazało się jednak, że na umowie mamy zakreślone drzwi jako 90-tki. Pan tez wyjaśnił, że 100-ek nie posiadają. Jednocześnie wobec naszych protestów pan wyjaśnił, że teraz musi prosić nas o zadatkowanie bo się obawia, że mu nie zapłacimy. Oczywiście na to nie przystaliśmy. Wobec dalszych wątpliwości zagroził, że w razie odstapienia od umowy wystawi fakturę na 25% wartyości usługi i że będziemy musieli to zapłacić a drzwi zabiera. Jednak w umowie nic takiego nie było, a w polu zadatek jasno stało - bez zadatku. Po dalszych przepychankach zgodziliśmy się na te drzwi. Około godziny 20.30 montazysta stwierdził że usługa została wykonana i przyszedł po pieniądze. Było jednak juz ciemno a słabe oświetlenie klatki nie pozwalało stwierdzić jak usługa została wykonana. Czytając teraz dokładnie umowę zauważyłąm, że nie ma w niej mowy o gwarancji. w telefoniczne zapewnienie o 3 letnim terminie nie uwierzyłąm. Nie mogąc odebrać usługi i wobec braku gwarancji nie zapłaciłam. Monter stwierdził, że zabiera zatem drzwi. Gdy po chwili zeszłam do wejścia okazało się że skrzydła żeczywiście nie ma a w klatce jest bałagan, stoi wiadro z wodą, wkoło walają się papiery, folia. resztki pianki, gruz z demontażu i inne smieci. Następnego dnia okazało się, że ościeżnica byłą porysowana, brudna od tynku i niesymetrycznie osadzona. Około południa zadzwonił przedstawiciel firmy z pytaniem o pieniądze. Był arogancki, nieuprzejmy i obraźliwy w stosunku do mnie. W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że drzwi takie można kupić za około 600-700 zł w sklepie. Na moje tłumaczenie, że praca nie została wykonana i zakończona usłyszałam, że pracownik był zły i zdenerwowany i zostawił bałągan (choć przecież po pieniądze przyszedł). Oświadczył, że gwarancję normalnie wszystkim dają (ustną ?) na 36 miesięcy ale nam da na 24. Umówiliśmy się, że około godziny 16 praca będzie dokończona, przywiezie pisemną gwarancję i odbierze pieniądze. Poprosiliśmy o ocenę usługi inspektora budowlanego, który po obejrzeniu drzwi stwierdił że obróbka tynkarska jest źle wykonana i nie można odebrać usługi. Po 2 godzinach pracownik stwierdził że zakończył pracę i mam odebrać i zapłacić. Kolejny raz oglądając drzwi zauważyłam, że drzwi maja wgniecenia i nie da się ich zamknąć kluczem a także się nie zatrzaskują samozamykaczem. Po kolejnych poprawkach i przy kolejnmym żądaniu zapłaty zauważyłam pęknięcie w nadprożu. Pracownik zobowiązał sie to wymienić w następnym tygodniu. Zapłaciłam całą kwotę. Po jego błyskawicznym odjeździe zauważyłąm nieposprzatane śmieci oraz klamkę w drzwiach z zewnątrz gdzie miała być gałka. Muszę dodać że cała winę za zaistniałą sytuację ponosi pan załatwiający z nami formalności przedstawiający się jako szef firmy (Pan ... ?). Próbował manipulować faktami, straszyć kara pieniężną (faktura na 25%). Przestrzegam wszystkich przed tą firmą.