Witam,
To co napiszę może być bardzo ciekawe. Otóż całośc rozwodzi się nad tym że jestem w wspólnocie mieszkaniowej która to będzie wymieniać instalacje gazową - ostatni remont instalacji początek lat 80 - więc sprawa nagli.
Wszystko było dotychczas piękne, sprawa została skierowana do jakiś tam projektantów i tu pojawia się problem - gazownia odmówiła montażu liczników na klatkach schodowych (obecna instalacji pozbawiona jest takich liczników , przebiegała w pionach od mieszkania do mieszkania blisko pionu wody bieżącej.
Moje
mieszkanie różni się diametralnie od mieszkań sąsiadów. Wszystkie były budowane w latach '50, natomiast moje jest adaptacja krańcowego odcinka strychu - przez co nie powiem jest bardzo kameralne itd. Projektant stwierdził że będzie instalował liczniki w mieszkaniach w przedpokoju - i tu pojawia się problem: mianowicie u wszystkich innych będzie to bardzo proste
kuchnia znajduje się zaraz przy wejściu do mieszkania - na moje oko licznik jak będzie w przedpokoju to będzie jakieś 2 metry rurki w jedną stronę do licznika od miejsca gdzie będzie kuchenka.
U mnie nie da się tak zrobić. mam podłużny korytaż na końcu którego znajduje się kuchnia. Ogólnie patrząc to nie ma jak tego poprowadzić. Do mieszkania można wejść tylko tą stroną przedpokoju którą nie można poprowadzić rury - nie da się później przejśc do kuchni nie ciągnać te rury chyba pod sufitem, zresztą w tej ścianie idzie całą szyna przewodów elektrycznych, telefonicznych, sieciowych na wysokości puszek. Również na tej wysokości idzie rura co.
Druga ściana jest cała zabudowana szafami wnękowymi, ale przed nimi tuż przy wejści znajdują się schody (na drugie piętro mieszkania), więc chyba po schodach nie da się prowadzić rury , chyba że przebiją mi któryś ze stopni co nie sądzę.
I teraz pytanie - jak zmusić tą całą wspólnotę do tego żeby jednak nie ciągneli mi rur przez całą dom, zresztą jak wogóle na moje oko się nie da?
Mam świeżo zrobioną kuchnie - wszystkie szafki zabudowane od góry do dołu - kuchnia nie jest duża i było to koniecznością. Czy przyjdą tu panowie wykonawcy i zaczną mi rozwalać świeże tynki, wyrywać kable ze ścian (oświetlenie szafek, dużo gniazdek dla sprzętu kuchennego)?
Dotychczas nie było licznika - teraz muszą być.
Proszę o pomoc w prawie, ale także zarówno w propozycji rozwiązania tego problemu, bo nie chce żeby mi montowali jakąś ogromną skrzynkę w kuchni w której i tak jest ciasno i niszczyli świeżo zrobionego remontu.