ekmir,mimo dobrych chęci trochę namieszałeś tą szczotką do czyszczenia rur wewnątrz.Ale co tam.
Po kolei;
1.rurę obcinamy obcinakiem (nie nożem do rur)
2.czyścimy ją czyścikiem na odcinku ok 2 cm (do kupienia za grosze w sklepach z rurami miedzianymi) jeśli jest pokryta ciemnym nalotem.Jak się ładnie błyszczy czyszczenie nie jest konieczne.
3.smarujemy tylko koniec rury (ok.1,5cm) niezbyt grubą,ale dokładnie rozprowadzoną warstwą pasty lutowniczej
4.wkładamy posmarowany koniec rury w kielich złączki,którego nie trzeba czyścić ani smarować pastą,bo zwykle lśni na wysoki połysk.Dobrze jest,kiedy pasta sięga nieco dalej,niż krawędź kielicha złączki.
5.grzejemy kielich płomieniem z odległości 3-4cm na razie trzymając cynę z daleka
6.kiedy pasta zrobi się srebrno-błyszcząca dodajemy cynę przytykając ją do krawędzi kielicha złączki,jednocześnie oddalając płomień,by nie roztopić drutu cynowego w powietrzu.Cyna rozprowadzi się sama po całym obwodzie,więc nie trzeba wędrować z nią dookoła rury.Chyba,że jest to rura np. 22 lub 28,wtedy trzeba nieco i płomieniem,i cyną objechać ją dookoła.
Kiedy z drutu cynowego ubędzie ok.1cm,cofamy go.Tyle wystarczy.Ważne jest,by cyna lekko wybrzuszyła się ponad krawędź złączki,tak,by była widoczna,ale też żeby się nie przelała.
Ważne jest też,by niepotrzebnie nie przytrzymywać przy lucie płomienia,bo grozi to jego przegrzaniem,a to utrudnia lutowanie.Pasta wtedy robi się ciemno-brunatna a płomień coraz bardziej zielony.Dlatego płomień najlepiej cofnąć zaraz po tym jak pasta się zrobi srebrzysta.
Trzeba nauczyć się rozpoznawania tego właściwego momentu,kiedy dodać cynę,bo to decyduje o jakości lutu.
Można tak lutować złączki w poziomie i do góry nogami.
7.po zlutowaniu najlepiej nie ruszać złączki przez jakiś czas,10-30sek.Czym większa średnica rury,tym dłużej stygnie.A już najdłużej stygną połączenia rur ze złączkami z gwintem.Czasem ponad minutę.
Doświadczony ''lutnik'' rozpoznaje moment stwardnienia lutu.To zauważalny moment,kiedy cyna z błyszczącej robi się nagle lekko matowa.Zaraz po tym trzeba wytrzeć lut szmatką bawełnianą,ale odpowiedniej grubości,by się nie poparzyć.Chodzi o usunięcie resztek pasty,co jest możliwe tylko jak jest gorąca.Wielu ''prędkich'' lub byle jakich fachowców tego nie robi,a potem tych miejscach pojawiają się zielone wykwity tlenku miedzi,co jest świadectwem korozji.
Po wytarciu możemy złącze schłodzić w wodzie.
Najlepiej,dopóki to możliwe jest lutować jak najwięcej połączeń w pionie,bo to daje lepszy efekt w przypadku braku doświadczenia.
A tak na marginesie,to co to będzie za instalacja?
Acha,.... a palnik do tego to wystarczy taki z nabojami jednorazowymi.Dużo taniej jak na jednorazową robotę.Potem przydaje się do rozpalania grila.