witam, wiem .... to jest niestety bardzo nieprawdopodobne, ale niestety prawdziwe. to nie hie historia z serialu. po prostu, nie zdążyłam powołać inspektora nadzoru, bo pan jerzy kowalczyk miał rozpocząć jakiekolwiek prace dopiero po podpisaniu umowy, którą mu aż 4- krotnie przekazywałam. to był dla mnie wyjątkowy okres- byłam niejako wyłączona z życia z uwagi na bardzo ważny egzamin. mój błąd, że nie odebrałam mu kluczy... ale znałam tego człowieka, wiedziałam, że prowadzi firmę remontowo- budowlaną, że wykonuje prace dla zakładu energetycznego w łodzi ŁZE, PKP itd, zarządów nieruchomości itd, myślałam, że to solidna firma... nie odebrałam kluczy, gdyż znałam go wcześniej i ufałam mu, on miał tylko uprzątnąć budynek, tzn. przygotować do remontu, który mógł rozpocząć po podpisaniu umowy. nie dostał projektów, wizualek ani innych dokumentów. oczywiście, że powiedziałam mu co i gdzie planuję, ale to samo mówiłam wszystkim potencjalnym kandydatom na wykonawców tego remontu, z którymi się spotykałam aby mogli przedstawić mi cenę usługi. z zrb kowalczyk jerzy umówiłam się na kwotę od całości remontu, jednak po dokonaniu odkrywek pan kowalczyk podniósł jeszcze tę kwotę ale to zrozumiałam, bo skoro pojawiły się dodatkowe prace, których wcześniej nie uwzględnił. zależało mi na tym aby wszystko było dopięte na ostatni guzik.
później pan jerzy kowalczyk pojechał na wczasy, a ja zajęłam się nauką. z uwagi na nie podpisaną umowę i zbliżający się egzamin nie zajmowałam się remontem, niczego nie nadzorowałam, nie przyszło mi po prostu do głowy, że taka poważna firma i zacznie prace bez zlecenia, projektu i bez umowy. teraz wiem, że to wszystko było zaplanowane przez niego. tym bardziej się zdziwiłam, gdy pewnego dnia zadzwonił ijeden z podwykonawców !! - nikt mnie nie pytał o zgodę !! - i poprosił o przyjazd gdyż twierdził, nie ma sensu inwestować w dach, który jest do wyrzucenia. ja poprosiłam o szybką konsultację biegłego cenionego konstruktora, który potwierdził opinię fachowców i oznajmiliśmy panu kowalczykowi, że nie wyrażamy zgody na kontynuowanie prac, tym bardziej bez umowy, którą ma podpisać i dopiero przystąpić do prac. powiedziałam wtedy, że chcę mieć kierownika budowy, który będzie nadzorował prace aby były zgodne z prawem i sztuką budowlaną. oburzony pan kowalczyk oznajmił, że nie chciał przeszkadzać mi w nauce i nie dzwonił, nie wzywał mnie na konsultacje, że ma własnego kierownika budowy, że powinnam mieć do niego zaufanie a nie słuchać debili i dziadziusia ze śrubokrętem ( o biegłym) i zabronił mi rozmawiać z jego podwykonawcami i pracownikami ( podobno studentami zaocznymi zatrudnionymi na czarno) poza tym oznajmił ale wykonał już pewne prace i chce wystawić fakturę. jakoś bym to pewnie przełknęła, ale gdy zobaczyłam kwotę, równą kwocie na którą się umawialiśmy na całość!!!!!!!! łącznie z przywieszeniem światełek, żyrandoli, umywalek, parkietów, plytek itd dosłownie tylko się wprowadzić i opłakany stan budynku to się przeraziłam
. pomijając ogromne zdziwienie mojego męża
, który jest jedynym właścicielem tego budynku, o czym pan jerzy kowalczyk wiedział. pan zrb kowalczyk wiedział, że mój mąż nie pozwala na rozpoczynanie prac bez podpisanej umowy. myślę, że wykorzystał fakt, że nie pojawialiśmy się w tam- nikt nie widział tam mojego męża ani razu, (bo po prostu nie przekazaliśmy terenu budowy z uwagi na nie podpisaną umowę. nie dostaliśmy nawet kosztorysu do podpisania- tym bardziej takiego !!!!!!!!!!!!- zrb kowalczyk, twierdzi , że pojawiły się jeszcze dodatkowe prace i dlatego cena jest taka
. dużo by jeszcze pisać.. wiem, moja wina, że nie przewidziałam podstępu i nie odebrałam klucza. teraz mam tylko kłopot jak to wszystko przyprowadzić do stanu poprzedniego, bo wszystko jest źle i nie nadaje się do adaptacji na dalsze etapy wykonania prac. nie wiem tylko w jaki sposób zrb kowalczyk wykonuje przce dla ŁZE czy PKP Koluszki itd???? ciekawe jakim cudem otrzymuje zlecenia od tych firm??? czy naprawdę ma tam dobrą markę??? kto mu ją dał????