Problem z pijakami (butelki na posesji)

Witam, dwa lata temu wprowadziłem się do domku po babci. Domek wyremontowaliśmy, od dwóch lat staramy się ogarnąć ogród - ale mamy jeden problem z którym nie możemy sobie poradzić.

Z 30-40 m od posesji jest sklep czynny do 23 w którym oczywiście można kupić %. Po jednej stronie działki, bliżej sklepu jest nieoświetlony dojazd do dwóch innych posesji. Niestety stało się to idealnym miejscem dla miejscowych meneli. Pijaki jak to pijaki nie mają co zrobić z butelkami i przerzucają za ogrodzenie. Do tego na części drogi akurat od mojej strony zrobili sobie toaletę.

Działka z tamtej strony jest nieoświetlona, jeszcze zarośnięta starym, ale wąskim sadem (ok 30-40 m szerokości). Parę razy zwróciłem uwagę, nie poskutkowało. Boję się być w tym nadgorliwy, często przed domem na zostawiam samochód, a nie ma tam oświetlenia, wiadomo o co chodzi. Wzywana policja przyjeżdża po godzinie, dwóch, jak oczywiście nikogo już nie ma.

Czy ktoś ma jakiś patent na taki problem? Może ktoś się orientuje, czy wykupując abonament w Juwentus, Solid mogą coś z tym zrobić (aktywniej niż policja, czy w ogóle jest to w ich kompetencjach)?

Pijactwo i zaśmiecanie to jest duży problem. Moim zdaniem masz takie opcje:

*Zgłosić się do dzielnicowego o częstsze patrole

*Po dwóch, albo trzech udokumentowanych wezwań policji, zgłoś się do odpowiedniej jednostki w Twoim urzędzie miasta / dzielnicy opisując przypadek. Powinni zainterweniować u właściciela, a nawet zabrać koncesję (tak w teorii)

*Posprzątać w ogrodzie, aby było czysto i żeby z podwórka można było widzieć tamte miejsca. Jak masz zarośnięty sad, przypuszczam ze żulki mają tam idealne miejsce, nic nie widać, w lato cień. Powinno to pomoc i od tego warto zacząć.

Również się zgadzam z tym co poprzednik powiedział, w dużej mierze oczyszczenie terenu powinno pomóc.