witam,
to mój pierwszy post więc serdecznie proszę o wyrozumiałość i pomoc...
Mam dwa problemy z ogrzewaniem. Mieszkam w nowym bliźniaku (7 mieszkań, 3 piętra + parter, ja mieszkam na 3, czyli na samej górze). Ogrzewanie jest z miasta.
Problem 1. Przy na max rozkręconych kaloryferach i pozamykanych oknach przez kilka dni, temp w każdym pomieszczeniu wynosi około 21.8 C, czy to dużo czy mało ?, bo mi się wydaje że za mało. Zresztą jest mi zimno !
Podejrzewam, że może kaloryfery są zapowietrzone ale odkręcałem odpowietrzacz (lewy górny róg kaloryfera) i leciała stróżka wody. Kaloryfery mają jednakową temp. na górze na dole itd. Ich temp około 34 C (mam elektroniczny termometr)
Na klatce mam ciepłomierz APATOR LQM-III-K. Można tam sprawdzać różne rzeczy między innymi temp wejścia i wyjścia wody. Przed wczoraj miałem t1=36C a t2=31C (różnica 5C), wczoraj t1=40 a t2=33.
No moje oko to problem dotyczy tego, że mam za zimną wodę na wejściu t1. Ile powinna standardowo wynosić ?
A i jeszcze jedno. pod kaloryferami są takie dwie rurki. Jedna z wejściem ciepłej wody a druga z wyjściem, na obu jest śruba. Podejrzewam, że do zakręcania kaloryferów. Obecnie są ustawione tak, że wyżłobienie na śrubokręt jest pionowo. Jak kręcę w lewo lub w prawo to nie można zakręcić ani odkręcić, poprostu kręcą się w koło.
Problem 2. Jeszcze miesiąc temu gdy zaczęli grzać i kaloryfery były na max rozkręcone to potrafiły się rozgrzać aż nie można było ich dłużej dotykać. Ale wtedy problem był taki, że jak jest skala na pokrętle regulacji temp, to na 3 kaloryfery były zimne a na 3.5 to były bardzo gorące. Więc ustawienie optymalnej temp. graniczyło z cudem...
Czy można temu jakoś zaradzić ? (problem jest chwilowo drugorzędny ponieważ obecnie kaloryfery rozkręcone są na max).
dziękuje i pozdrawiam, Marcin