EKO stało się swojego rodzaju religią dla ludzi mających wyrzuty sumienia związane z nieekologiczną gospodarką. Jak każda religia Eko wymaga ofiar i tą ofiarą są wyższe ceny za produkty (podobno ekologiczne). Kto z tego ma kasiorę to każdy średniokumaty wie. Reszta, to łosie, które wierzą, że kupując produkty ekologiczne robią dobrze sobie i środowisku.
Prawda jest taka, że koncerny międzynarodowe odkryły nowy sposób zarabiania pieniędzy i pod pozorem oferowania produktów podobno ekologicznych trzepią jeszcze większą kasę jak za produkty standartowe. Eko groszek jest jednym z przykładów, a produkty rolne zostały albo przeetykietowane, albo ich produkcja tylko z nazwy jest ekologiczna.
Prawdziwe EKO to tylko listek figowy dla całej maści oszustów, którzy się za tym kryją!
Kto chce dzisiaj być pewnym tego co je, to musi to sam wychodować, bądź zasiać i zebrać z dala od dróg, i miast oraz bez dodatków szkodliwej chemii. Cała reszta to sprawa wiary...