Na początek może wkleję plan mieszkania (niestety zrobiony w paincie)
Budynek myślę wybudowany w latach 70-80
Mieszkanie ok 22m2 (właściwie to dwa mieszkania) to jest zrobione z pomieszczenia znajdującego się na nieogrzewanym garażem.
Dwie ściany zewnętrzne nie są ocieplone.
Korytarz oraz drugie mieszkanie do którego on prowadzi również nie są ogrzewane (nikt tam nie mieszka przez okrągły rok)
Jedyną "ogrzewaną ścianą" jest ściana kuchenna gdzie znajduje się drugie mieszkanko, do którego wprowadził inny lokator.
W mieszkaniu z narzeczoną mieszkamy od czerwca 2013. Dopóki była plusowa temperatura o nie padały deszcze (listopad) pranie zawsze suszyliśmy na zewnątrz budynku.
W połowie listopada kiedy przyszły duże deszcze, w rogu przy drzwiach wyjściowych zaczęła pojawiać się wilgoć - w przeciągu tygodnia mokry był cały róg, od sufitu po podłogę, dodatkowo pojawiły się zacieki na suficie, na drugiej ścianie zewnętrznej - zacieki w miejsca gdzie stykają się płyty sufitowe. Właściciel zamówił dekarza i pokryli dach.
Tu musze zaznaczyć, że w mieszkaniu kilka godzin dziennie otwarte jest okno i włączony ten malutki wyciąg w łazience.
Od tego czasu w mieszkaniu pojawia się coraz więcej pleśni, a kiedy w styczniu pojawiły się mrozy ok -10 na dużej ścianie zewnętrznej wyszła wilgośc ze wszystkich spoin między pustakami. Dokładnie było widać "strukturę" sćiany.
Pomimo naszych prób wietrzenia mieszkania (kilka razy dziennie, po ok 2 godziny) sytuacja nie poprawia się.
Właściciel mieszkania oskarża nas (ja i narzeczona), że sytuacja zistniała w mieszkaniu jest naszą winą, spowodowaną nieprawidłowym użytkowniem mieszkania - twierdzi że wentylowaliśmy je zbyt mało. mPrzez co nie chce nam oddać kaucji najmu.
Pytanie, czy takie mieszkanie da się w ogóle praiwdłowo wentylować? Czy jego układ na to pozwala.
Do kogo powinniśmy się zgłosić o ekspertyzę?
Z góry wielkie dzięki za odpowiedzi!
