Witam,
w nowym mieszkaniu do, którego przeprowadziłem się w zeszłym roku/zeszłej zimy, występuje dziwny problem z ogrzewaniem.
W sypialni (na załączonym rysunku, to pokój o rozmiarze 12.1m) w zimę jest non-stop zimno. Temperatura, nawet przy maksymalnie odkręconym grzejniku, to ok. 16 stopni C.
W pozostałych pomieszczeniach jest OK. Temperatura powyżej 20 stopni.
Ważna informacja - okna w moim budynku zaczynają się tuż przy podłodze i kończą tuż przed sufitem. Mieszkanie jest dość wysokie 2,85 m.
Problem ogrzewania w tym pokoju zgłosiłem deweloperowi już zeszłej zimy i od tej pory mam wrażenie, że oni sami nie wiedzą co robić lub coś ukrywają.
Ich działania, które wykonali do tej pory to:
- regulacja i uszczelnianie okien (robili to już 3 razy w tym roku)
- wymiana uszczelek w oknach
- odkręcenie ogrzewania w graniczącym z sypialnią, niezamieszkałym lokalu
- sprawdzenie izolacji zewnętrznej (?)
Moim zdaniem temperatura, która utrzymuje się w tym pokoju jest tak niska, bo grzejnik jest zbyt mały względem powierzchni okien. Zewnętrzna ściana to praktycznie sama szyba.
Czy waszym zdaniem moja diagnoza jest trafna? Jeśli tak, to w jaki sposób przedstawić/uargumentować ją deweloperowi?
Czy są jakieś przepisy regulujące wielkość/moc grzejnika lub temperatury minimalnej jaka powinna być w lokalu mieszkalnym?
//img710.imageshack.us/img710/4060/mieszkanie.jpg