Mam dom na działce. W nim stara aluminiowa instalacja elektryczna z przełomu 70/80'.
Mój problem polega na tym, że podłączenie do budynku "wymaga" modernizacji.
Wygląda to tak:
z linii napowietrznej (4 osobne liny) jest podłączenie do budynku -> do więźby przymocowany jest słup stalowy (przebijający pokrycie - eternit, tu też mam problem ze szczelnością) i tym słupem kabel prowadzi do skrzynki elektrycznej wewnątrz budynku - 4 bezpieczniki automatyczne (wkręcane) i dalej do licznika (jeżeli kolejność nie jest odwrotna).
Chciałbym całkowicie wymienić instalację. O ile z fizycznym podłączeniem wewnątrz sobie poradzę to nie wiem jak to wygląda od strony prawnej.
Wiem, że obecnie powinno to wyglądać mniej więcej tak:
od lini napow. kabel (warkocz) do budynku, dalej kabel po ścianie do głównego wyłącznika (oplombowanego przez ZE) na wysokości dostępnej dla ciecia z zakładu, dalej kabel do licznika 3F.
Jeżeli się nie mylę to do tego miejsca wszystko jest własnością zakładu energetycznego, a wszystko co za licznikiem jest już moje.
Chodzi mi też o koszty. Czy za zmianę przyłącza ja zapłacę (ile i za co?) czy zakład energetyczny. Jakie są opłaty regulacyjne itp (rząd wielkości)?
Nie byłem jeszcze w zakładzie bo nie wiem czy jest sens. Jeżeli same papiery mają kosztować tysiąc i więcej to dam se spokój z zakładem. A jeżeli mniej to gra jest warta świeczki.
Za wszelkie rady i porady serdecznie dziękuję.