Media oczywiście nie mówią,niestety,o panice wokołoazbestowej.Media tą panikę podsycają i generują.
Panika ta zaczęła się wraz z walką (jak najbardziej słuszną) pracowników zatrudnionych przy produkcji azbestu o uznanie azbestozy za chorobę zawodową.Z tym,że azbestoza niewiele ma wspólnego z tym,co mamy na dachach.Tak naprawdę nic.Absolutnie nic.
Sam wychowałem się wśród azbestowych dachów,a strzelanie z cienkiego eternitu w ognisku było jedną z ulubionych zabaw.
A dlaczegóż to zdrowe,normalne życie milionów ludzi w otoczeniu płyt azbestowych nie może być dowodem na jego nieszkodliwość?Dlatego,że nie pasuje do powszechnie uznawanych za pewniki teorii?
Naukowcy charakteryzują się m.in. tym,że z niesamowitym trudem przyznają się do błędów i niewiedzy.
Ci,którzy wbrew ogólnoświatowemu pędowi za rakotwórczością azbestu,nie zgadzali się z tym,nadal się nie zgadzają.A ci,którzy ten pęd nakręcali jakoś przycichli.Wszystkie argumenty dowodzące rakotwórczości azbestu pochodzą z lat 70-tych i 80-tych.I na tym etapie to stanęło.Ignoruje się
fakt,że to,o co posądzano azbest,wcale nie znalazło potwierdzenia w rzeczywistości.
Szczytowe lata w powszechnym wykorzystywaniu azbestu to lata 50-70 .Minęło już ponad 50 lat od momentu powszechnego kontaktu ludzi z pyłem azbestowym a hekatomby jak nie było,tak nie ma.
W latach 80-tych sporo się pisało na świecie o rakotwórczosci benzo(alfa)pirenów,powszechnie występujących w wędzonym i smażonym mięsie.Sprawa przycichła,a ludzie trują się inną chemią coraz bardziej.
To samo będzie z azbestem.
Ciekawe,że tlenek miedzi jest silną toksyną a instalacje miedziane dopuszcza się do użytku w wodzie pitnej.
Z tego też można by zrobić niezłą panikę ogólnoświatową.