Najgorsze kuchenne rozwiązania
: 15 cze 2012, 9:06
Przeprowadzka z jednego dużego miasta do drugiego, wymagała szybkiego wynajmu mieszkania, więc skusiliśmy się na to, które akurat się nam nawinęło. Widzieliśmy je raz, na szybko i teraz cierpimy, bo dopiero używanie kuchni uwidoczniło jej mankamenty...
1. Nie mam w kuchni ANI JEDNEJ szuflady. Sztućce ułożyłam we wkładzie, w narożnikowej szafie, na wysokości ud.
2. Nie mam jednolitego blatu, a 2 płyty, między którymi jest szpara. I zgadnijcie, co się dzieje? Wszystkie okruszki z chleba, ziarna, itp. tam wpadają i nie ma jak się ich pozbyć. Szpara jest na tyle duża, żeby zmieściło się tam pół mojego posiłku, jednak nie mam pojęcia jak się tam dostać, żeby go usunąć.
3. Blat jest ze sklejki...
4. Zlew - okrągły, o średnicy około 45 cm, kran tak blisko ściany, że mój Mąż ma problem przy odkręcaniu go (moja babska ręka się mieści). Zlew jest otoczony blatem, więc nie mam gdzie odkładać gąbki.
5. Brak sensownego rozplanowania gniazdek. Mam 3 gniazdka - we wnęce na lodówkę, na ścianie obok, na środku - to jest jedyna pusta ściana w całej kuchni, wzdłuż niej się wchodzi i tuż nad kuchenką (gazową, dodajmy). Nad blatem nie mam ani jednego gniazda, więc podłączenie parowara wymaga niemałej gimnastyki. Muszę postawić go na lodówce i podłączyć obok niej. Parowar się nagrzewa, a z wodą i jedzeniem jest dość ciężki. Lodówka kończy mi się na wysokości czoła.
6. Światło - mam halogeniki nad blatem, nad drzwiami od szafek. Niby fajnie, aż nie otworzysz szafek - wtedy drzwi idealnie zasłaniają halogen, a w kuchni robi się ciemno.
A Wy z jakimi bublami kuchennymi się spotkaliście? Zróbmy listę, aby uczy się na błędach innych...!
1. Nie mam w kuchni ANI JEDNEJ szuflady. Sztućce ułożyłam we wkładzie, w narożnikowej szafie, na wysokości ud.
2. Nie mam jednolitego blatu, a 2 płyty, między którymi jest szpara. I zgadnijcie, co się dzieje? Wszystkie okruszki z chleba, ziarna, itp. tam wpadają i nie ma jak się ich pozbyć. Szpara jest na tyle duża, żeby zmieściło się tam pół mojego posiłku, jednak nie mam pojęcia jak się tam dostać, żeby go usunąć.
3. Blat jest ze sklejki...
4. Zlew - okrągły, o średnicy około 45 cm, kran tak blisko ściany, że mój Mąż ma problem przy odkręcaniu go (moja babska ręka się mieści). Zlew jest otoczony blatem, więc nie mam gdzie odkładać gąbki.
5. Brak sensownego rozplanowania gniazdek. Mam 3 gniazdka - we wnęce na lodówkę, na ścianie obok, na środku - to jest jedyna pusta ściana w całej kuchni, wzdłuż niej się wchodzi i tuż nad kuchenką (gazową, dodajmy). Nad blatem nie mam ani jednego gniazda, więc podłączenie parowara wymaga niemałej gimnastyki. Muszę postawić go na lodówce i podłączyć obok niej. Parowar się nagrzewa, a z wodą i jedzeniem jest dość ciężki. Lodówka kończy mi się na wysokości czoła.
6. Światło - mam halogeniki nad blatem, nad drzwiami od szafek. Niby fajnie, aż nie otworzysz szafek - wtedy drzwi idealnie zasłaniają halogen, a w kuchni robi się ciemno.
A Wy z jakimi bublami kuchennymi się spotkaliście? Zróbmy listę, aby uczy się na błędach innych...!