Sąsiad podłączył się pod moją rurę
: 16 lip 2012, 9:05
Witam Pańtwa 
Mam problem z sąsiadem i proszę bardzo o pomoc w rozwikłaniu poniższej sytuacji:
otóż 10 lat temu gmina skanalizowała dzielnicę, w której mieszkam. Zostały wybudowane studzienki, do których, każdy właściciel lokalu musiał się podłączyć. Wtedy, w trakcie podłączania się, na podstawie uzyskanych pozwoleń i planów, montując rurę zainstalowałem trójnik, aby przyszli mieszkańcy lokali, po drugiej stronie ściany (które wtedy były niezamieszkane) mogli podłączyć się spokojnie do odpływu do studzienki.
Mój lokal jest położony po stronie przeciwnej, do tej na której jest studzienka. Inaczej: od studzienki oddziela mnie ściana i lokal sąsiada.
I tutaj jest problem, jakieś 9-8 lat temu zaczęli się sprowadzać sąsiedzi. Jeden z nich na podstawie uzyskanych w gminie pozwoleń podłączył się do trójnika, zostawiając tym samy wolne, ostatnie wejście. W tym samym czasie drugi sąsiad, również rozpoczął prace remontowe. Od tamtego czasu woda w mojej ubikacji oraz wannie zaczęła się co jakiś czas podnosić, czasowo przestawała spływać.
Niestety nie wpadliśmy od razu z żoną na pomysł co jest realną przyczyną, ponieważ uważaliśmy , że jest to być może sprawa związana np.: z przepełnioną studzienką.
Przed wczoraj znowu przestała spływać woda w ubikacji, a co gorsza zaczęły z niej wypływać odpadki, śmieci, które nie należały do nas. Okazało się, że drugi sąsiad, nie podłączył się do trójnika, tylko do naszej rury odpływowej. Kiedy poszedłem zapytać czy ma pozwolenie na podłączenie do mojej rury, wyzwał mnie od najgorszych, i trzasnął drzwiami. Kiedy wszedłem do domu, okazało się, że zaczął specjalnie puszczać wodę, aby u mnie to wszystko wybiło. Oczywiście pożegnałem się już z płytkami...
W gminnych zakładach kiedy zapytałem na jakiej podstawie pan X jest podłączony do mojej rury? Pani urzędniczka, odpowiedziała, że przecież pan X pałaci za kanalizację. Kiedy zapytałem jeszcze raz, powiedział "no cóż", ruszyła ramionami tylko.
Proszę, pomóżcie dobrzy ludzie, bo mamy w domu z żoną dosłownie "g.wnianą sytuację". Smród jest nie do zniesienia, a gmina tłumaczy się "że ona przecież płaci kanalizację". Z żoną oboje jesteśmy na przymusowych bezpłatnych i nie stać nas nawet na prawnika, błagam poradźcie coś!
Mam problem z sąsiadem i proszę bardzo o pomoc w rozwikłaniu poniższej sytuacji:
otóż 10 lat temu gmina skanalizowała dzielnicę, w której mieszkam. Zostały wybudowane studzienki, do których, każdy właściciel lokalu musiał się podłączyć. Wtedy, w trakcie podłączania się, na podstawie uzyskanych pozwoleń i planów, montując rurę zainstalowałem trójnik, aby przyszli mieszkańcy lokali, po drugiej stronie ściany (które wtedy były niezamieszkane) mogli podłączyć się spokojnie do odpływu do studzienki.
Mój lokal jest położony po stronie przeciwnej, do tej na której jest studzienka. Inaczej: od studzienki oddziela mnie ściana i lokal sąsiada.
I tutaj jest problem, jakieś 9-8 lat temu zaczęli się sprowadzać sąsiedzi. Jeden z nich na podstawie uzyskanych w gminie pozwoleń podłączył się do trójnika, zostawiając tym samy wolne, ostatnie wejście. W tym samym czasie drugi sąsiad, również rozpoczął prace remontowe. Od tamtego czasu woda w mojej ubikacji oraz wannie zaczęła się co jakiś czas podnosić, czasowo przestawała spływać.
Niestety nie wpadliśmy od razu z żoną na pomysł co jest realną przyczyną, ponieważ uważaliśmy , że jest to być może sprawa związana np.: z przepełnioną studzienką.
Przed wczoraj znowu przestała spływać woda w ubikacji, a co gorsza zaczęły z niej wypływać odpadki, śmieci, które nie należały do nas. Okazało się, że drugi sąsiad, nie podłączył się do trójnika, tylko do naszej rury odpływowej. Kiedy poszedłem zapytać czy ma pozwolenie na podłączenie do mojej rury, wyzwał mnie od najgorszych, i trzasnął drzwiami. Kiedy wszedłem do domu, okazało się, że zaczął specjalnie puszczać wodę, aby u mnie to wszystko wybiło. Oczywiście pożegnałem się już z płytkami...
W gminnych zakładach kiedy zapytałem na jakiej podstawie pan X jest podłączony do mojej rury? Pani urzędniczka, odpowiedziała, że przecież pan X pałaci za kanalizację. Kiedy zapytałem jeszcze raz, powiedział "no cóż", ruszyła ramionami tylko.
Proszę, pomóżcie dobrzy ludzie, bo mamy w domu z żoną dosłownie "g.wnianą sytuację". Smród jest nie do zniesienia, a gmina tłumaczy się "że ona przecież płaci kanalizację". Z żoną oboje jesteśmy na przymusowych bezpłatnych i nie stać nas nawet na prawnika, błagam poradźcie coś!
)