Czy warto pokryć dach gontem bitumicznym?

Dachówka ceramiczna, dachówka cementowa a może blachodachówka? Jeżeli stoisz obecnie przed takim wyborem to koniecznie musisz poradzić się innych którzy mają już te doświadczenia za sobą. Zapytaj się, które pokrycie dachowe jest najlepsze.

Moderator: Redakcja e-dach.pl

marasjask
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 30 kwie 2008, 18:55
Re: Czy warto pokryć dach gontem bitumicznym?

autor: marasjask » 15 lut 2010, 21:29

Jakie zaslepienie,jakimi racjami?Nie wiem co za problem widzisz w tym,ze mozna cos zrobic dobrze,szybko i taniej. A co do poziomu wypowiedzi-to faktycznie spada-dostosowuje sie do towarzystwa...Zycze zdrowka i mniej stresu.Pozdrawiam
roofer

Awatar użytkownika
Andrzej Wilhelmi
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 2153
Rejestracja: 22 lis 2005, 22:08
Lokalizacja: Łódź
Kontaktowanie:
Re: Czy warto pokryć dach gontem bitumicznym?

autor: Andrzej Wilhelmi » 15 lut 2010, 22:48

Nie widzę żadnego problemu. Przedstawiam tylko swój punkt widzenia. Odsyłam Cię do fragmentu piosenki braci Golców "kto się ceni ten się leni" :wink: . Robiąc tanio zabierasz pracę innym. No ale to Twój wybór :roll: . Życzę trafnych i przemyślanych wyborów :wink: . Pozdrawiam.

docent56
rekomendowany doradca
Posty: 482
Rejestracja: 03 sty 2007, 18:53
Lokalizacja: Łask
Re: Czy warto pokryć dach gontem bitumicznym?

autor: docent56 » 16 lut 2010, 10:12

Marasjsk jesteś młody i twje prawo się tak wypowiadać .Chciałbym abyś przeczytał i przemyślał co napisał co prawda w innym temacie Picador.
Czytam, czytam i czytam i oczom nie wierzę. To jakaś paranoja? Wirtualny świat?
Wielu z was ma dużo racji - swoich, rzecz jasna. Wielu z Was - Panowie - z całą pewnością potrafi to zorganizować do perfekcji i tak zrobić. Jestem przekonany, że wielu z Was ma tyle talentu i doświadczenia, że to potrafi. Tylko po jaką cholerę? Czy to są jakieś igrzyska? Przypinają medale do piersi? Czy przez to te dachy będą bezobsługowe? A może komisja galaktyczna wręcza jakiegoś Nobla? Jeśli nie, to po co? To jakiś nonsens.

Przez wiele lat wykonywałem roboty wnętrzarskie. Jestem z pokolenia socrealizmu i od "maleńkości" jak mawiał Pawlak w "Samych swoich" - byłem przyzwyczajany do ponad noramtywnego tempa. Szybko, szybciej i najszybciej. Ponoć byłem dobry - to opinia moich klientów - więc nie było mowy o fuszerce. Aż pewnego razu (1980) zapragnąłem zachodu.
Wyjechałem do RFN, z pracą nie było najmniejszego kłopotu. Oczywiście wówczas na czarno.
Krótko po zatrudnieniu mój niemiecki majster poklepał mnie przyjacielsko po ramieniu i z rozbawioną miną rzekł; "ty dobrze pracujesz, ale za szybko". Zbaraniałem. On widząc moją głupawą zapewne minę, zaczyna mi tłumaczyć, na przykładzie najprostszym z możliwych - na pieczeniu chleba; "piekarz może upiec chleb w 10 minut, w 15 albo w 20 ale najsmaczniejszy jest, gdy upiecze go w 16 minut." Zdałem sobie w jednym momencie sprawę, o co w tym wszystkim chodzi! Że do wykonania czegokolwiek - najlepiej, jak tylko można, to poza niezbędnymi narzędziami potrzebny jest OPTYMALNY czas. Taki, który umożliwi przeciętnemu (średnio uzdolnionemu pracownikowi) gwarantowane wykonanie swej pracy w możliwie najlepszym wydaniu, w założeniu, że człowiek ma 1 głowę, 2 ręce, 2 nogi, musi zjeść, odpocząć i spać. Że się męczy, ma ograniczone możliwości fizyczne i miewa czasem gówniany dzień. Tam nikt nigdy - przynajmniej wówczas - przepraszam za wyrażenie - tak kretyńsko się nie spieszył. A zbudowali jedną z najlepszych gospodarek na świecie.
Więc po powrocie do ojczyzny miałem już jasno określone priorytety. I okazało się, że można było i u nas. Uzgadniałem przecież każdorazowo cenę z klientem, a zatem uwzględniałem wszystkie czynniki, łącznie z tempem, które gwarantowało bardzo wysoką jakość przy optymalnym czasie wykonania. Poza tym zaspakajało moje oczekiwania finansowe.
Przez długie lata działałem na takiej zasadzie i naprawdę nie obawiałem sie dziwnej konkurencji. Dziwnej, bo co rusz to ktoś wymyślał terminy prosto z kosmosu, a tymczasem myślący klient nie wierzył w te bajdurzenia i wielokrotnie przedkładał wysoką jakość usługi nad skróceniem o kilka czy kilkanaście dni terminu wykonania. I wygrywał na tym. Wiedział, że jak zejdę z budowy, to nie ma absolutnie niczego do dokończenia czy poprawienia, jest ład i porządek. I to sobie cenili. Bo moją maksymą było "Najlepiej i tak szybko, aby to Najlepiej było wszędzie". Niestety mój kręgosłup nie wytrzymał więcej tej jakby nie było ciężkiej roboty i parę lat temu zaprzestałem wykonawstwa. Teraz pracuję w handlu.

Chcę przez to powiedzieć, że rywalizacja w którymś momencie weszła w fazę kompletnej .....debilizacji. Niestety. Przykłady: widziałem jak robili na moim osiedlu w 2 dużych marketach remont kapitalny. Takie pawilony z płyt warstwowych, popularne niemce. Po dwóch latach sypie sie tam wszystko co może, popękane kafle na posadzkach, rozpadające się sufity podwieszane, odłażąca farba. Hipermarkety wybudowano raptem 6-5 lat temu i co? Ano przejdźcie się, rozpada się dosłownie wszystko co może. Ostatnio widziałem na najnowszym lukratywnym osiedlu jak wyglądają ulice i chodniki z kostki układanej......we wrześniu. Jak po wojnie. To horror.
Widziałem też wielokrotnie jak zasuwali ludzie w niedziele i po nocach żeby dotrzymać wymyślone z sufitu terminy. A i to było mało, wszak człowiek nie maszyna.
Całe szczęście, że klienci powoli, ale jednak zaczynają sobie cenić jakość. A gadanie o rekordach, superterminach i podobnym temu wariactwu zaczyna przemijać. Bo liczy się JAK to zrobiłeś, a nie ile narobiłeś w jakim czasie. Szczerze mówiąc nie rozumiem całej tak pojętej nowoczesności, pędu i pośpiechu.
Popatrzcie na Wiedeń, Pragę, tego nikt nawet nie próbował budować na tempa i jakie piękne budowle wzniesiono. Czy nasze dzieła będą tak podziwiane i tak trwałe? Wątpię.

pozdrawiam

PS. kiedyś ktoś mi opowiadał takiego bzdeta, że aż go tu przytoczę. Mianowicie przekonywał mnie gość, że w domku o podstawie 12x15, w którym zaplanowano w 3 duże łazienki, 2 WC, w jadalni i w całej piwnicy (siłownia, sauna, pralnia, korytarze)
kładł w 6 ludzi zaledwie przez tydzień kafle i to wszędzie czyli podłogi i ściany. Z białym montażem. Razem coś koło 250 mkwa różnych kafli z wykończeniem. Ot gieroj, nie?

marasjask
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 30 kwie 2008, 18:55
Re: Czy warto pokryć dach gontem bitumicznym?

autor: marasjask » 16 lut 2010, 16:48

Panowie nie miejcie mnie za jakiegos tluka,ktory chce pracowac za pol darmo-ale niestety coraz wieksza konkurencja powoduje spadek cen.Mysle ze lepiej jest robic taniej niz wcale-i to jest mysle swiadomy wybor kazdego rozsadnego czlowieka.
Co do tempa pracy za granica to tak sie sklada,ze pracowalem prawie 7 lat w stanach i mozecie mi wierzyc-tam maja prawdziwe tempo,a kraj ten do trzeciego swiata raczej nie nalezy. Pozdrawiam i ciesze sie ,ze swoja wypowiedzia wzbudzilem tyle emocji-nie martwcie sie wszystkich dachow na pewno nie dam rady zrobic-pozdrawiam 8)
roofer

Awatar użytkownika
Andrzej Wilhelmi
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 2153
Rejestracja: 22 lis 2005, 22:08
Lokalizacja: Łódź
Kontaktowanie:
Re: Czy warto pokryć dach gontem bitumicznym?

autor: Andrzej Wilhelmi » 16 lut 2010, 23:33

marasjask pisze:...pracowalem prawie 7 lat w stanach...


No to po co wróciłeś skoro tam jest tak dobrze?
Konkurencja jest jak najbardziej potrzebna ale nie ta co działa na czarno.
Inną rzeczą jest cena konkurencyjna a zupełnie inną dumpingowa. Pozdrawiam.

marasjask
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 30 kwie 2008, 18:55
Re: Czy warto pokryć dach gontem bitumicznym?

autor: marasjask » 17 lut 2010, 16:56

Pokaz mi fragment, w ktorym napisalem,ze tam(w USA) jest tak dobrze? Owszem nie jest zle,ale w Polsce tez da sie zyc...Skad wiesz,ze pracuje na czarno?I nie przesadzaj z ta nieuczciwa konkurencja,sprawa ma sie tak(moze w Twoim przypadku -nie)-ja nie musze do ceny dokladac kosztow utrzymania biura,magazynu,warsztatu,kilku aut firmowych(nie wspominajac o pick-upie szefa),telefonow firmowych,kosztow utrzymania samego szefa(ktory przewaznie jak wspominales leni sie),dawac pensji pseudorobotnikom,ktorzy bez porannego piwka czy winka nie zaczna pracy...
Zreszta najwazniejsze jest to,ze obie strony czyli zleceniodawca i ja jako wykonawca sa zadowolone :lol: Pozdrawiam
a tak na marginesie to prosze zaproponowac wedlug Ciebie ,,uczciwa,, stawke za gont czy za pape.
roofer

MistrzJan
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 968
Rejestracja: 05 mar 2009, 10:20
Lokalizacja: Brwinów Milanówek 506391113
Re: Czy warto pokryć dach gontem bitumicznym?

autor: MistrzJan » 17 lut 2010, 16:58

Bardzo rozumna wypowiedż Picadora , czujnie ją wstawiłeś Docent :wink: Pozdrawiam Jan.

MistrzJan
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 968
Rejestracja: 05 mar 2009, 10:20
Lokalizacja: Brwinów Milanówek 506391113
Re: Czy warto pokryć dach gontem bitumicznym?

autor: MistrzJan » 17 lut 2010, 17:04

Uczciwa cena za gont to 25-40 w zależności od dachu. Pozdrawiam Jan.

Awatar użytkownika
Andrzej Wilhelmi
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 2153
Rejestracja: 22 lis 2005, 22:08
Lokalizacja: Łódź
Kontaktowanie:
Re: Czy warto pokryć dach gontem bitumicznym?

autor: Andrzej Wilhelmi » 21 lut 2010, 21:26

marasjask pisze: ... najwazniejsze jest to,ze obie strony czyli zleceniodawca i ja jako wykonawca sa zadowolone ...


Skoro montujesz gont za 10,- 1 m2 to trudno żeby zleceniodawca nie był zadowolony!
Widzę jednak, że nic nie rozumiesz z tego co piszę ale to już Twoja sprawa. Nie ma jak zaślepienie swoimi racjami i niech tak pozostanie. Pozdrawiam.


Wróć do „Pokrycia dachowe”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości

Gotowe projekty domów