Z powodu wyjazdu oraz mnogości prac, opuściłem na ponad tydzień ten wątek. Odrabiam więc zaległość w jednym odcinku.
Panie JR
Przemilczę Pana krytykę moich wypowiedzi - z prostego powodu: nie ma Pan przygotowania zawodowego, żeby dyskutować ze mną na poziomie inżynierskim! Przykro mi, ale Pana wywód z mnóstwem błędów ortograficznych i stylistycznych, a także rzucanie sobie obcymi pojęciami z zakresu fizyki budowli, jest typowe dla laików chcących za wszelką cenę zaistnieć. Pan, podobnie jak TB - nie mając wiedzy - zarzuca mi brak wiedzy?
Panie TB
Nie wymieniłem wszystkich podstawionych przez Pana fikcyjnych własnych "wspieraczy" TB na tym
forum (nie tylko Wentylatorek, Wacław, mikros i jeszcze kilka innych), ale chciałbym, żeby Pan wiedział jak łatwo ich wyłapuję i dlaczego? Otóż, nikt inny poza Panem nie będzie pisał takich niedorzeczności o budownictwie. I tak jak w przysłowiu o chłopie w garniturze, u którego słoma wyłazi z butów i go zdradza, tak w Pana wypowiedziach na tematy budowlane, słoma wyłazi z każdego niemal zdania. Dla mnie jest Pan dziwakiem i takim pozostanie.
Jeśli idzie o Pana wspieranie się "uznanymi autorytetami", to pragnę zauważyć, że aby być uznanym autorytetem, trzeba spełnić dwa podstawowe wymogi:
1. Mieć na swoim koncie cenne publikacje.
2. Być znanym w środowisku dzięki publikacjom oraz wystąpieniom publicznym, np. na konferencjach.
Mimo, iż mam ponad 80 publikacji w dziedzinie budownictwa i ileś konferencji, nie uznaję się za autorytet, tym bardziej uznany. Proszę nie rozśmieszać mnie powoływaniem się na wymyślone autorytety - bez pokrycia! Chyba, że wskaże Pan dorobek tych uznanych autorytetów, którzy Pana popierają - wtedy wszystko odszczekam! OK?
Panie Piwopijca
Najpierw były ogniska i szałasy, które w górze miały otwory przypominające komin.
W budownictwie zawsze najpierw były dociekania, badania i projekty, które realizowali wykonawcy. Dopiero potem uznano, iż ktoś musi czyścić kominy. Potem do tego dopisano odbiór techniczny kominów - i się zaczęło! Niektórym kominiarzom z chorymi ambicjami woda sodowa uderzyła do głowy i poczynają sobie uzurpować prawo do sprawdzania projektów!
Pani Agnieszko
Od 1990 roku prowadzę Biuro Doradztwa Budowlanego, ale wcześniej istotnie byłem wykładowcą na Politechnice i wykładałem przedmioty takie jak: mechanika płynów, termodynamika, wymiana ciepła oraz systemy grzewcze i wentylacyjne. Fizyką budowli zajmuję się od roku 1977 do dzisiaj.
Ma Pani rację, iż wiedza z fizyki budowli jest niska u inżynierów budownictwa - a szczególnie u architektów. Przyczyną jest przestarzały program studiów. Kiedy w roku 1977 rozpoczynałem pracę na Politechnice, otrzymałem zadanie przygotowania programu studiów dla nowo powstałej Politechniki Białostockiej. Na wydziale Inżynierii Sanitarnej i Wodnej jest jej pod dostatkiem (zarówno w zakresie wykładów, jak i laboratoriów), ale na wszystkich pozostałych wydziałach budowlanych, niestety tylko 1 semestr - taki encyklopedyczny! Na architekturze nawet bez zakończenia egzaminem!
Skutki są takie jakie Pani wskazuje! Fizyka budowli jest piętą Achillesa dzisiejszych inżynierów budownictwa, zaś dla architektów wręcz czarną magią!
Już od 10-ciu lat prof. Pogorzelski czy Laskowski od kilku lat bębnią i trąbią na larum o konieczności zwiększenia fizyki budowli na politechnikach w Polsce! Jak do tej pory, jest to groch o ścianę! Przyczynę znam. Otóż, w ślad za tym muszą iść duże środki finansowe na wyposażenie i zbudowanie laboratoriów fizyki budowli. Sprzęt i aparatura do badań jest w całości zachodnia i kosztuje krocie. I tak stoimy w miejscu!
A budownictwo się rozwija w najlepsze, że architekci nie nadążają z projektami. Dlatego tak wiele jest błędów w projektach - właśnie w zakresie fizyki budowli. Ja sam, konsultując ponad 1600 projektów (od domów jednorodzinnych po kolosy 250 tys. m3 kubatury), nie spotkałem ani jednego bez błędu w zakresie fizyki budowli! Ba, regułą jest ich po kilkadziesiąt! Przyczyna jest prosta: architekt oddaje takie zakresy jak konstrukcje, instalacje wszelkie specjalistom tych branż, zaś z konieczności fizykę budowli "obrabia" sam - z wiadomym skutkiem.
Co do sprawdzania projektów, to od kilku dobrych lat, projekty domów jednorodzinnych są wyłączone z obowiązku sprawdzania! Co do innych, podlegających sprawdzaniu, to nie chcę się wypowiadać, gdyż wiem jak wygląda i na czym polega sprawdzanie, gdy kolega koledze podpisuje projekt.
Pewną kontrolną rolę powinien sprawować inspektor nadzoru podczas budowy, ale to są ci sami inżynierowie - tyle, że często z wiedzą zawodową zatrzymaną w czasie lub mało odświeżaną - gdyż nikt tego od nich nie wymaga. Pewną podporą są takie biura jak moje, gdzie rzeczywiście pomagamy, konsultujemy, dajemy rozwiązania, rozwiązujemy problemy, opiniujemy projekty, wyłapujemy błędy projektowe i wykonawcze itd. Ale ileż budów rocznie możemy wspomóc, mimo iż działamy w całej Polsce i nie tylko? Kropla w morzu potrzeb! A pomagamy wyłącznie tym, którzy o to się zwrócą. Przecież nikogo się nie zmusi. Biur takich też tylko garstka! Prowadzę także szkolenia i wykłady (kilka w roku) na wybrane tematy. I tu Panią zaskoczę: zaprasza się w danym regionie 600 architektów, 100 firm wykonawczych, a bierze udział: 2-3 architektów oraz 30-40 kierowników budów lub kontraktów. Czyli garstka! Wnioski nasuwają się same.
Pozdrawiam,
Jerzy Zembrowski