O ile się nie mylę, Makowicz przytoczył Panu mądrość ludową o głupcu, który wiedząc o swojej głupocie jest przynajmniej w tym mądry ... Pan niestety, nim nie jest.
Klasyczne baterie zamykane pokrętłem czy szczególnie baterie jednouchwytowe pozwalają na łatwe i szybkie zamykanie wypływu wody w sytuacji, gdy nie korzystamy z niej i baterie bezdotykowe w niczym nie zmieniają wielkości zużycia wody. Jest to kwestia przyzwyczajenia użytkowników, ale nie tylko!
Objaśnię, bowiem Pan nieuczony w temacie, że:
1. Systemy kanalizacyjne dla poprawnego działania potrzebują pewnych ilości wody do transportu nieczystości w rurach poziomych. Na te ilości obliczamy średnice rur i dla nich utrzymujemy prędkość przepływu nie mniejszą niż ... oraz stopień napełnienia rur nie mniejszy niż ... Te ilości uzyskuje się z zużywania wody oraz spłukiwania. Z tego względu nie jest możliwe (to co wydaje się laikowi), że maksymalne oszczędności uzyskamy zmniejszając pobór wody do absolutnego minimum. Przy tak minimalnym odpływie szybko wpadniemy w kolejną skrajność: brak drożności w rurach kanalizacyjnych. Z tego względu producenci spłuczek ustawiają zmniejszone pobory wody do spłukiwania, ale nie zbliżone do zera. A może jest Pan lobbystą producentów "kretów" itp. podobnych chemikalii do udrażniania?
2. Duże oszczędności w zużyciu wody w pojedynczych mieszkaniach przekładają się na pogorszenie pracy miejskiej oczyszczalni ścieków, bowiem szybko wzrosną stężenia zanieczyszczeń, co w połączeniu z coraz większym zużyciem wynalazków (płynów) do zabijania zarazków i bakterii (domestosy i podobne), szybko podniesie koszty oczyszczania ścieków. Wzrosną opłaty dla mieszkańców i ew. ich oszczędności wezmą w łeb. Tak więc, koło się zamyka.
Ta sytuacja jest podobna do każdej innej próby minimalizowania kosztów przez laików - w budownictwie także, Panie TB. Każdą optymalizacją rządzi rachunek ekonomiczny. Jest gdzieś granica, poniżej której z zużyciem wody nie można zejść.
Jeśli komukolwiek wydaje się, że można będzie za jakiś czas umyć się w kropli wody, czy wprowadzić piankę do golenia "5 w jednym", która wyeliminuje konieczność spłukiwania twarzy, to jest dowodem na niewiedzę w temacie.
Zastrzeżenia te wnoszę pro-forma, bo na szczęście każda bateria (bezdotykowa także) tyle wydatkuje przepływu, ile życzy sobie użytkownik, a nie nawiedzony propagator ochrony środowiska czy demagog namawiający do kupowania baterii bezdotykowych.
Cóż z tego, że zamykając baterie w każdej chwili gdy nie musi płynąć, zaoszczędzimy 1 % wody w zużyciu miesięcznym, skoro myjąc sedesy potrafimy po 3 razy spuszczać wodę do spłukiwania, albo myjąc auto przykażdej okazji zużyjemy wody jak na 3 kąpiele, albo podlewamy trawniki co dwa dni, albo dla wygody napełniamy do kąpieli wannę po brzegi? Czyż nie?
Nie trzeba też zapominać, że woda (w odróżnieniu od paliw) jest odnawialna i znajduje się w przyrodzie w obiegu zamkniętym.
Niechaj z tego nie płynie wniosek, że namawiam do marnotrawstwa wody! Wręcz przeciwnie: całe życie wołam i wołam o oszczędzanie energii zawartej w Ziemi, bo źle się skończy żywot człowieka. Jednakże zwracam łaskawie Panu uwagę, że nie przesadne zawołania demagogiczne laików odnoszą skutek, lecz nauka i technika - po to, by nie przesadzać jak Pan.
Brak wykształcenia i kompleksy wynikające z jego braku połączone z wybujałą ambicją czy fantazją, prowadzą właśnie do takiej demagogii - jak Pana, że panacum na budownictwo, to izolowanie od środka i rekuperacja. Głosić można, ale komu?
O Pana "badaniach" GWC czy izolacji już pisałem i nie będę się powtarzał, bo staje się nudne nie tylko czytającym, ale i mnie.
Jerzy Zembrowski