Witam i bardzo proszę o pomoc.
Kupiłam mieszkanie w przedwojennej kamienicy z ogrzewaniem elektrycznym (na II taryfie). Tak czy owak planowałam przed wprowadzeniem się zrobić w mieszkaniu mały remont, a jako że grzejniki były przestarzałe, postanowiłam założyć ogrzewanie gazowe (piecyk z zamkniętą komorą spalania). Jestem kobietą, która niestety w zupełności była i jest laikiem w tej tematyce, w nowym mieście nie mam znajomych, więc robienie rozeznania, którego fachowca wybrać było niemożliwe. Zresztą, zależało mi na czasie. Przejdę do sedna - wydaje mi się, że mam problem z panem, który mi ową instalację przeprowadził.
Przyszedł do mieszkania, popatrzał, ja spytałam o przybliżoną orientacyjną cenę materiałów i robocizny (mieszkanie 45 m kw, wys. 3 m, 2 pokoje, otwarta kuchnia i łazienka; mieszkanie środkowe, nieogrzewana jest tylko ściana z oknami). Pan mówi, że ok. 12-13 tys. mnie to wyniesie. Cóż począć, zgodziłam się. W kwocie robocizny (jak się później okazało 3 tys. zł) mieściło się też zburzenie ścianki działowej o grubości 10 cm (12 m kw) oraz wymiana wężyka doprowadzającego wodę do umywalki na sztywne miedziane łącze (wraz z kuciem na głęb. 30-40 cm, aby się dostać do zabudowanego wodomierza).
W każdym razie prace trwały: 1 dzień burzenia ścianki i 7 dni roboczych wykonywania instalacji, komina etc. Trochę mnie to dziwiło, czemu tak długo, gdyż przez 5 dni było 2 panów siedzących w mieszkaniu po 8 godzin, dopiero 2 ostatnie dni panowie się rozmnożyli do liczby 5 i wtedy można było wyczuć, że ktoś pracuje.
Nie chcę żalić się i marudzić, sądziłam, że znalazłam fachowca i uczciwego wykonawcę, a tymczasem odnoszę wrażenie, że pan chce mnie delikatnie naciągnąć na pieniądze...
W trakcie trwania prac zadzwoniłam ponownie do wykonawcy z zapytaniem czy może teraz wie, jaki będzie całkowity ( a nie szacunkowy) koszt. Pan obiecał oddzwonić za godzinę ( ze niby sobie policzyć musi), oddzwania i nadal twierdzi, ze 13 tys. No więc ja poprosiłam o kosztorys. Nazajutrz otrzymałam kosztorys. Śmiech na sali. Rozpisane to było tak, że łącznie kwota opiewała na 15 tys. ale pan zapewniał, że przy mniejszym VAT będzie 13 tys. (obliczyłam, zgadza się) - dodam, że mnie nie pytał czy ja rezygnuję z faktur, a przecież na piec, grzejniki itp. to chyba powinnam mieć fakturę?
Kosztorys wyglądał tak (VAT 8% / VAT 23%):
1. kocioł Termet 2F minimax elegance: 2353,17 / 2680
2. grzejnik Kermi C33 500/1000 3 szt.: 1396,14 / 1590,39
3. grzejnik łazienk B3 840/500: 237,07 / 270,00
4. zestaw powietrzno-spal. kotła Turbo: 2239,00 / 2550,00
5. kanał wentyl. kuchni: 965,85 / 1100,00
6. materiały inne (rury, zawory, izolacja): 3072,95 / 3500,00
7. robocizna: 3072,95 / 3500,00
Mnie nurtuje to, dlaczego kwota w pkt. 6 i 7 jest jednakowa, dlaczego nie jest wyszczególnione w tej robociźnie ile konkretnie za co - za punkt, za kucie itd. nie jest wyszczególnione. Odnoszę wrażenie, że pan sobie tak powpisywał te kwoty, aby łącznie uzyskać te 13 tys. zł!
Podobnie jak rzecz z materiałami. W kosztorysie jedyne, co jest rozpisane to punkt 4, mam to na osobnej kartce, gdzie jest m.in. 7 rur metrowych, 4 półmetrowe i 2szt. 25-cmowych. Dziś mam spotkanie z tym panem odnośnie bardziej konkretnego kosztorysu, jednak zobaczę, co mi powie - inny pan, który obecnie robi mi gładzie w mieszkaniu zrobił zdjęcie rur idących od kotła na korytarz przez całą kuchnię. Obecnie są one zabudowane płytą regipsową ale na zdjęciu widać, że od str. łazienki czyli z pieca wychodzi rura ocynkowana, a potem 4 m jest jakiejścrury pcv... ).
Mam opinię kominiarza, którą uzyskałam przed rozpoczęciem prac. Mam zgodę z gazowni na zwiększony pobór gazu, wystąpiłam o podjęcie uchwały przez zarządcę mojej kamienicy, a teraz się dowiaduję, że jeszcze jakiś projekt. To chyba najpierw projekt powinien być, a potem się rozpoczyna pracę? Kto mi zrobi projekt pod coś, co już istnieje? Nie chcę mieć kłopotów, a podejrzewam, że się wpakowałam w niezłe...
Dodam, że z wykonawcą miałam umowę ustną, pan ma własny sklep hydrauliczny, materiały brał ze swojego sklepu, na razie nie regulowaliśmy płatności. Co ja mam robić, jak z tym człowiekiem dojść do ładu? Każdy mi mówi, że to stanowczo za drogo... Proszę o wskazówki jakieś bo już jestem u kresu wytrzymałości...