Witam. Chciałbym posiadaczy kominków z płaszczem wodnym sprowokować do wypowiedzi, w jaki sposób udaje im się (albo nie udaje) uniknąć powstawania na powierzchniach wymienialnych ociekających wilgocią grubych osadów...
Sądzę, że to one są główna przyczyną utraty sprawności i przyspieszonej korozji blach.
Odpowiedz: "suche drewno liściaste" byłoby jednak sporym uproszczeniem. Nie ma drewna doskonale suchego. Widywałem kominki wodne opalane "suchym" drewnem dębowym i bukowym (trzymanym ponad rok w drewutniach), a na ich powierzchniach wewnętrznych było kilkumilimetrowe błoto...
Uproszczeniem byłoby też twierdzenie, że kominek musi stale mieć temp. powyżej 80 st. Widywałem kominki pracujące niemal ciągle na granicy wrzenia i też miały błoto na ściankach...
Zjawiska, o których napisałem znam z autopsji, bo zajmowałem się automatyką systemów grzewczych z kilkoma źródłami ciepła. Nigdy jednak nie doradzałem nikomu konkretnego modelu kominka. Tak się jednak składa, że błoto na ściankach komór spalania dotyczyło kominków z tzw. płaszczem wodnym. Nie widywałem takich osadów w tych kominkach, które miały tylko ruszt wodny w górnej części komory.
Sam nie mam jeszcze kominka, dopiero się za nim rozglądam. Zastanawiam się, czy nie skupić poszukiwań na konstrukcjach bez płaszcza wodnego, tylko z wężownicą w strumieniu spalin?
pozdr.