Montaż okna dachowego podczas wymiany pokrycia

Cześć,
mam myślę dość nietypowy przypadek prac.
Dom istniejący z połowy XX wieku, piętrowy z poddaszem użytkowym, dach dwuspadowy kryty onduliną.
Przyszedł czas na wymianę pokrycia, która posłużyła prawie 30 lat. Zakres prac założyłem na demontaż starego pokrycia, sprawdzenie jak wygląda drewno i izolacja pod spodem (nietypowa, bo korek), no i montaż blachodachówki + obróbka i orynnowanie. Wydawałoby się standard, ale dodatkowo wymarzyłem sobie wstawienie okna dachowego, bo obecnie nie ma.
Z tym, że problem jest taki, że nie za bardzo mam siły i środki, by to okno wstawić zgodnie ze sztuką i zastanawiam się czy jest możliwość wykonania tego poprawnie przez wykonawcę, by wstawić okno "od góry", bez wykonywania otworu na okno, po zdemontowaniu pokrycia, położeniu membrany, łat i kontrłat, a ja za jakiś czas "od środka" wykonam otwór i wtedy wykonam ostateczną obróbkę?
Podsumowując:
- wymiana pokrycia,
- wykonawca wstawia "od góry" okno, montuje je, ale nie wykonuje otworu w dachu,
- wykonawca wskazuje mi "od środka" gdzie będzie przypadało okno bazując np. na rozstawie krokwi,
- po jakimś czasie (miesiąc albo nawet pół roku) wynajmuje fachowca, który od środka wykona otwór we wskazanym miejscu i dokończy oprawianie okna.
Ryzyka wg mnie:
- wykonawca dachu niedokładnie wskaże miejsce gdzie wypadać będzie okno od środka i będzie niedokładnie,
- wstawione okno będzie wyglądało krzywo od środka i nie będzie możliwości poprawek,
- do czasu prac wykonywanych "od środka" nie wiem tak naprawdę jak to okno się zachowuje,
- wykonawca nie jest w stanie poprawnie osadzić okna bez wykonanego otworu.
Proszę o opinie czy jest to w ogóle wykonalne i na jakie problemy mogę jeszcze natrafić.