Witam, ok 3 tygodnie temu kupiłem dom, bliźniak wybudowany w 2011 r. Jako ze chciałem jeszcze odświeżyć ściany to nie wprowadzaliśmy się do niego. Przyjeżdżaliśmy tylko na weekendy, pod nasza nieobecność okna były stałe zamknięte a temperatura na piecu gazowym ustawiona na 32 stopnie ( gazowy piec + grzejniki ). Wczoraj zaczęło mi bardzo śmierdzieć w przedpokoju, okazało się ze przy drzwiach na ścianie są pomarańczowe wykwity (jakiś grzyb) a ściana jest bardzo zimna i wilgotna. Grzyb usunąłem, spryskałem odpowiednimi specyfikami i zostawiłem do wyschnięcia (temperaturę na piecu znacznie zwiększyłem, dorzuciłem farelkę a okna ustawiłem na mikro, stałe kontrolując wilgotność w pomieszczeniu, ok 55-60%). Rano zauważyłem kolejny wykwit w okolicy sciany (między płytkami), zdecydowałem się zerwać płytki i zdrapać farbę i gładzie. Okazało się ze gładzie są bardzo mokre, po zerwaniu mur równie był wilgotny. Starałem się osuszyć mur suszarka (zwykła do włosów), pomogło na chwilkę, gdyż po 30min nadal ściana mokra. Moje pytanie brzmi czy będzie to moja wina, jako ze pomieszczenie prze długi okres czasu było niedogrzane i niewentylowane (czy mogło aż tak zawilgotniec) czy jest to inny problem np podciąganie kapilarne, jak ewentualnie mogę sprawdzić przyczynę ?
Z góry dziękuje za pomoc