Witam. Chciałbym prosić o poradę. Jestem tutaj nowy, nie wiem, czy był już taki temat jak ten, jednak zależy mi na opinii kogoś, kto zna się na rzeczy.
Postaram się pokrótce nakreślić, w czym problem.
Moja znajoma chce sprzedać dom. Jest to dom wybudowany w 1991 roku. Posiada wszystkie dokumenty , mapki, wyciągi z urzędów odnośnie zagospodarowania terenu, księgi wieczyste itp. Zgromadziła wszystkie dokumenty zalecone przez notariusza do podpisania umowy przedwstępnej. Jednak nabywca poprosił o dokument , pozwolenie na użytkowanie, czyli dokument stwierdzający zakończenie budowy tego domu. Dom posiada dokumentację techniczną, jest pozwolenie na budowę wydane w 89 roku, czyli w ustawowym terminie rozpoczęła sie jego budowa. I teraz powstaje kłopot.
Nie wiem, czy dokument zakończenia budowy przez te prawie 30 lat gdzieś zaginął, czy nie został wydany. Właściciele budujący ten dom już nie żyje, jego żona (teraz sprzedająca) nie może odnaleźć tego dokumentu. Osoby mieszkające w tym domu są zameldowane właściwie od początku lat 90tych, w 91 roku został nadany urzędowo numer budynku.
I teraz, moje pytanie, czy osoba chcąca kupić ten dom w tym momencie ma się czego obawiać, że jest to jakaś samowola budowlana albo,że dom nadal widnieje jako niedokończona budowa? W 94 roku zmieniły się przepisy prawa budowlanego, chciałbym się dowiedzieć, czy kupujący może spokojnie taki dom kupić, bez obaw, że jakiś nadzór budowlany stwierdzi, że nie można tam mieszkać.
Powtarzam, dom ma całkowicie czystą sytuację prawną, jest pierwszy właściciel, wszystkie urzędowe, geodezyjne i notarialne sprawy są jak najbardziej w porządku. Jak odnieść się do braku tego zaświadczenia o pozwoleniu na użytkowanie?