Witam.
Mieszkam w molochu - wieżowiec 11 pieter, 8 klatek. Posiadam duży pokój (który pełni również funkcje sypialni) i który jest ze wszystkich 4 stron otoczony sąsiadami. Parę lat temu przy remoncie, zostały położone ścianki karton gips po bokach - niestety tylko na klej (chcieliśmy wyrównać krzywe ściany). Dwa lata temu, zostaliśmy "zmuszeni" przez sąsiada (a raczej jego dźwięki normalnego funkcjonowania jak i również dźwięki wydawane przez jego partnerki) do postawienia kolejnej ścianki k-g z wypełnieniem z wełny. Jest dobrze, mimo iż straciliśmy trochę miejsca w i tak małym metrażowo pokoju.
Teraz, z drugiej strony pokoju, wprowadziła się młoda para i ich dzikie okrzyki słychać u nas idealnie, mimo iż nie korzystają z pokoju bezpośrednio sąsiadującego z nami (nie wiem czy zrozumiale napisałam - patrząc z góry - ich duży pokój z którego korzystają, ich mały pokój, nasz pokój).
Wydawało nam się, że jest wszystko ok, ponieważ nie słyszeliśmy poprzednich lokatorów. A tu nowi, zweryfikowali to. Niestety, mamy świadomość, że zrobiliśmy sobie pudło rezonansowe.
I tu moje pytanie - czy da radę wygłuszyć jakoś tę ściankę niedokładając kolejnej z wełną - nie mamy na to miejsca.
Pianka niskoprężna nic nie da (sprawdzone na poprzedniej ścianie). Czy są inne sposoby? - wsypanie piasku, żwiru, czytałam coś o wełnie wdmuchiwanej (czy coś podobne). Nie chodzi mi o cisze jak makiem zasiał ale żeby nie było tak, że zagłuszają telewizor i bawiące się dziecko.
Ewentualnie jaki jest koszt zerwania obecnej ścianki (ok. 12 m2)? Może jak się jej pozbędziemy będzie paradoksalnie lepiej.
Liczę na pomoc i rady