@-_- greg
W sumie to pomysł jest, ale trzeba dotrzeć do projektu budynku. Jeżeli projekt w latach 80 zakładał zgodność akustyczną przegród z normą z 1977 roku to gdzieś jakieś potwierdzenie na to powinno być i to jest punkt zaczepienia, żeby spółdzielnia powtórzyła te badania, bo są poważne wątpliwości czy budynek dalej spełnia określone wymagania
Co do tego czy jest cicho to wiadomo, że nikt nie obiecuje i nie oczekuje całkowitej ciszy jak w komorze bezechowej, bo powyżej 45 dB to może być całkiem sporo biorąc pod uwagę normę hałasu dotyczącą przenikania dźwięków do pomieszczenia, a jak pisałem to przenika u mnie znacznie większy hałas i to z wykluczeniem praktycznie hałasu z zewnątrz, ponieważ nie mieszkam ani przy ruchliwej drodze, ani przy zakładach produkcyjnych lub usługowych, a pomiary robione były w sumie pod wieczór, gdzie i ludzi już znacznie mniej i samochodów po wewnętrznych ulicach też mniej jeździ.
W przypadku normy o izolacyjności akustycznej przegród badania, szczególnie przenikania dźwięków uderzeniowych, mogą przynieść jeszcze bardziej wyraźne rezultaty na niekorzyść sąsiadów.
Piszesz, że przy odbiorze nie słychać. Wiem że kiedyś takich pomiarów mogło się nie wykonywać, ale teraz możliwości są i tak na prawdę powinno się wymagać od dewelopera potwierdzenia w stanie surowym czy przegrody spełniają wymagania izolacyjności akustycznej. Powinien przedstawić w protokole z odbioru budynku taką informację oraz jakby ktoś zażądał wyników badań to takowe też powinny być podane, chyba że izolacyjność oszacowano na podstawie projektu i użytych materiałów, to taką informację też powinien podać na żądanie nabywcy.
Ktoś zaraz napisze, że nikt mi czegoś takiego nie pokaże, a deweloper by mnie wyśmiał. Jakby wszyscy pytali o takie rzeczy to deweloperzy przestaliby cwaniakować i przycinać na takich rzeczach, bo oni zaoszczędzą na kosztach budowy, a cenę i tak wywalą tak jakby wszystko zrobił według projektu, bo to obecnie już wymóg prawny w fazie projektu.
Logicznym jest, że jak w stanie surowym ściany spełniają wymagania normy to potem też będą spełniały, jeżeli tylko ktoś nie spierniczy wykonania podłóg lub zabudowy kratongipsem. Lecz wtedy sprawa jest klarowna, bo mam czarno na białym, że przed urządzeniem się sąsiada było ok, a po tym jak się wprowadził podejrzewam że jest źle. Wtedy idę do sądu i sąd nakazuje wykonanie ponownych badań i wtedy sąsiad musi wpuścić pomiarowców.
Gorzej właśnie tam gdzie badań nigdy nie było lub w starych blokach, bo jak pójdziesz do sądu i badania zostaną wykonane i pokażą że jest źle, to nie wiadomo czyja wina jak w dokumentach z odbioru budynku nie ma żadnych informacji o izolacyjności akustycznej, bo wtedy sąsiad może zarzucić, że już dawno tak było i to nie jego wina tylko konstrukcji itd. i sprawa się nigdy nie skończy bo nie będzie winnego, póki jakiś biegły tego nie oceni i nie stwierdzi czyja to wina, potem odwołania i znów to samo bez końca.
Na coś takiego tylko bogaty sobie może pozwolić, dlatego szukam innej drogi, bo wcześniej jak inni lokatorzy byli, też były dzieci, pies, płytki na podłodze na całym przedpokoju i sąsiadka chodząca w drewniakach i nie było tak słychać jak teraz jak nowi się wprowadzili i zrobili generalny remont. Zanim mieli meble słychać było nawet jak telefon wibrował jak leżał gdzieś na podłodze czy jakimś małym stoliku czy coś i to dobrze było słychać bo zastanawiałem się przez chwilę czy to nie mój, dopiero jak usłyszałem "halo" wypowiedziane przez sąsiadkę to wiedziałem, że to na górze. Teraz mają już wszystko umeblowane a i tak różnicy większej nie ma.