Cześć
Mam taki średniej wielkości przydomowy ogródek. Trawka, kilka drzew, krzaczki, kwiatki, wysepki z iglakami, wysokie trawy ozdobne... Wszystko zagospodarowane tak, żeby nie było z tym dużo roboty, ale żeby było ładnie. I jakoś to działało do czasu, aż nie pojawili się w ogrodzie intruzi - i to zaatakowali z dwóch stron. Mianowicie pojawiły się mrówki: w trzech miejscach w ogrodzie powstały mrowiska. Łażą w każdą stronę, gryzą mnie i psy, niszczą trawnik, już pojawiły się takie łyse place. Staram się je wytruć i dosiać w tym miejscu trawę - nic nie wychodzi. Cholery są odporne na trutki. Z drugiej strony pojawił się też kret. Albo krety, nie wiem. Bo takie zniszczenia robi, że jestem w stanie uwierzyć, że tam cała krecia rodzina pod ziemią siedzi. Były pułapki, były odstraszacze, była masa sposobów, żeby się pozbyć dziada. Nawet już poszły też trutki, choć strasznie mi go żal było. Niepotrzebnie - trutka zjedzona, nowe kopce porobione, kret, podobnie jak mrówy, odporny na wszystko.
Dlatego błagam, ma ktoś jakiś sposób na tych intruzów? Przyjmę każdą radę! Już mam serdecznie dość, codziennie widzę nowe kopce, codziennie coś jest poniszczone, codziennie pies się drze, że mrówki pożarły. Ratujcie