Mam problem z parkietem.
3 tyg. temu miałam cyklinowany stary ok. 50 letni parkiet (usługę obejmowało również szpachlowanie na całej powierzchni). Po zakończeniu prac mimo kilku niedociągnięć (czarne plamy na szpachli oraz gdzieniegdzie przebarwienia) byłam względnie zadowolona ponieważ to co mnie najbardziej raziło czyli wszechobecne szczeliny pomiędzy klepkami zniknęły a sama podłoga była rewelacyjnie gładka... do czasu... już po dwóch tygodniach całą szpachlę "wypchało", powstały dziury pomiędzy klepkami, czyli generalnie koszmar powrócił. Mało tego... klepki się ruszają oraz skrzypią pod naciskiem czego nie zauważyłam przed cyklinowaniem.
Próbowałam reklamować... Pan fachowiec upiera się, że usługa została wykonana wzorowo, deski są piękne, a to co się stało pomiędzy klepkami to już jest niezależne od niego bo jest ciepło, drewno pracuje itd.
Najbardziej jednak zirytował mnie fakt, iż facet wmawia mi, że zakomunikował mi o tym, że dziury będą! Nie zależało mi na parkiecie i gdyby ktokolwiek zasugerował mi, że dziury powrócą, nigdy bym nie wywalała kasy na cyklinowanie, tylko zrobiła zwykłe panele. Po to zresztą ściągałam fachowca na oględziny, żeby dał mi znać czy cyklinowanie ma w ogóle sens.
Moje pytanie brzmi co ja teraz mogę z tym zrobić?
Facet powiedział, że może mi ewentualnie za szpachlę oddać pieniądze ale za 500 zł to ja sobie podłogi nie uratuję, a z tego co czytam na forach to w przypadku parkietu nie ma innej możliwości jak robić wszystko na nowo.
Gość ciągle robi ze mnie debila, że rzekomo dobrze wiedziałam, że tak będzie, że nie trzeba znać się na prawach fizyki, żeby to zrozumieć.
Na prawdę tak się praktykuje? Czy cyklinowanie to tylko odnowa deski a to co pomiędzy to już "niezależne od cykliniarza"?
A co z reklamacją? Czy przysługuje mi prawo do całkowitego zwrotu pieniędzy bądź wykonania usługi na nowo?
Poniżej zdjęcia parkietu 3 tygodnie po cyklinowaniu...
