Na początku chciałbym zaznaczyć że jestem monterem instalacji grzewczych, ale z czego wynika nie mam może takiego bagażu doświadczeń, dlatego zwracam się z zapytaniem.
Opisze specyfikacje instalacji:
Domek piętrowy, kocioł gazowy dwu-funkcyjny, instalacja nipko (nie moja robota),
w kotłowni jest że tak się wyrażę - malutki rozdzielacz, który dzieli parter z piętrem.
Problem jest z dwoma grzejnikami które są oddalone o jakieś 5 metrów od kotła - tak jak tytuł tematu.
Były odpowietrzane, wymienione zawory (teraz są bez termostatu i kryzy - zwykły grzybkowy do grzejnika). Była spuszczana woda i powrotem nabijana. Był wymuszany obieg - odkręcałem śrubunek od powrotu do momentu aż woda będzie takiej samej temperatury jak zasilanie. (Cały czas chce podkreślić - na górze wrzątek, na dole lodowaty). Jednak z czasem zaczyna wracać do pierwotnego stanu.
Wszystkie operacje były przeprowadzane przy zamkniętych zaworach na piętro i pozamykanych grzejnikach na dole (oczywiście tych sprawnych)
Teraz nasuwa mi się parę pomysłów:
1.Pompa może nie mieć siły przepchnąć ciepłej wody przez feralne grzejniki. Co moim skromnym zdaniem odpada ponieważ cały domek grzeje (prócz feralnych grzejników)
2.Przekrój rury może być za mały - 2 grzejniki po 160 cm szerokie 60 cm wysokie - rurka 15.
3.Możliwe że dostał się jakiś syf w trójnik po drodze co powoduje za mały przepływ wody (precyzyjnie własnie do feralnych grzejników)
4.Montaż automatów odpowietrzających w same grzejniki, ponieważ na całej instalacji brak jakiegokolwiek, a jak wiemy woda z sieci, która nabijamy instalację jest z powietrzem.
Jakieś pomysły ?