Witam
Wbrew pozorom jest niezwykle trudno przekazać korespondencyjnie umiejętność nakładania gładzi (szpachlowania) wyjaśniając tekstem tajniki tej sztuki.
I zastanawiam się o czym warto wspomnieć. Może zacznę od narzędzia.
Właściwie dobrane i wyprofilowane ma znaczący wpływ ja jakość efektów pracy. Blichówka powinna być ze stali nierdzewnej. Profilowanie polega na uzyskaniu niemal idealnej linii prostej widzianej metodą "na celowanie". Czyli jedno oko przymrużone itd, itd.
Dodać trzeba jeden mały szczegół. Końcówki narożników bardzo subtelnie odgięte do góry - bardzo subtelnie. Blichówka ma dość dużą bezwładność i bywa, że nawet na idealnie prostym potrafi "smużyć".
Druga ważna rzecz to technika rozgarniania. Ważny jest kąt przyłożenia, siła nacisku, kierunek i długość ruchu. Kąt przyłożenia to najczęściej ok 40-45 stopni. Siłę nacisku musisz niestety sam rozpracować - bo inna jest praktycznie przy każdym ruchu. Zrozumienie tego to połowa sukcesu, jak to opanujesz, przestaniesz zwracać na to uwagę, będziesz to robił automatycznie obserwując każdy swój ruch. Bo widzialny efekt każdego Twojego zgarnięcia będzie regulował siłę nacisku. A ona wpływa na sposób rozłożenia masy, powierzchnię jej rozłożenia (bo grubość nałożenia jest różna) z jednego "załadowania" blichówki masą oraz na ilość pojawiających się smug.
Ta siła nacisku może zmieniać się w zależności od równości powierzchni. Za mocno naciskana blichówka, zbyt mocno wyprasowuje masę pod blichówką i wtedy dłużej trwa wyrównywanie powierzchni, a także dłużej pojawiają się charakterystyczne smugi pochodzące z narożnika blichówki.
Umiejętne manewrowanie siłą nacisku pozwala znacznie szybciej "wyprostować" płaszczyznę.
Musisz także nauczyć się umiejętnie kończyć ruchy we właściwym miejscu. Kończenie ruchu polega na gwałtownym ale płynnie przebiegającym "oderwaniu" blichówki od ściany. Nie mogą pozostawać ŻADNE ślady przerwania gładzenia.
Kierunek w zasadzie może być dowolny, chociaż podczas łączenia warstwy z warstwą (warstwa to każde "załadowanie" blichówki) dobrze jest szpachlować w kierunku do ostatnio położonej warstwy. Łączenie warstw położonych w większej różnicy czasowej (np: z różnych wiaderek) łączysz na mokro. Zaczynasz z miejsca odległego na swobodne wyciągnięcie ręki w kierunku do warstwy kładzionej z poprzedniego wiaderka, a linię styku dobrze jest spryskać wodą ze spryskiwacza i trochę mocniej dociskając kończąc nagle krótko po "wejściu" na tą "starą" warstwę. To praktycznie musisz sam wypracować.
Ta technika umożliwia "wejście" na już wygładzoną powierzchnię z jak najcieńszą, łagodnie przechodzącą do zera nową warstwą. Tu fachowcy najwięcej się pocą przy szlifowaniu.
Kolejną rzeczą jest przyjęcie metody szpachlowania. Ja osobiście stosuję prostą, jak mi się wydaje i skuteczną - co pokazuje praktyka. Zaczynam szpachlować ściany od dołu np: do wysokości pasa. "Jadę" takim frontem wzdłuż całej ściany. Potem ruchem w dół kładę od wysokości (takiej jak swobodnie sięgam blichówką na wyciągnięcie ręki). Otóż na wysokości pasa łatwo jest łączyć kolejne warstwy. I znowu "przelatuję" całą ścianę wzdłuż. Na koniec kładę ostatni pas od sufitu w dół. Dlatego od sufitu ponieważ odpowiednio manipulując blichówką obrabiam styk sufit-ściana - to dlatego nie muszę się bawić z akrylowaniem tego miejsca. Po drugie znowu łączenie warstwy wypada mi na poziomie dobrze widocznym, nie wywołującym drętwienia rąk. Robię to oczywiście z drabiny, kładki, podestu - z tego co mam w dyspozycji.
BARDZO ważne: Przy wykonywaniu gładzi (warstwy finalnej) dbaj o regularne zgarnianie szpachelką nadwyżki masy z blichówki. Blichówka musi być jak najczęściej czysta i gładka. Mówiąc po chłopsku:
nakładasz masę na blichówkę 2-3 ruchy zgarniające, zbierasz szpachelką, kolejne 2-3 ruchy zgarniające, zbierasz szpachelką, uplastyczniasz szpachelką na blichówce (raz, po raz nakładając na blichówkę, zgarniając szpachelką i z powrotem), nakładasz tą spulchnioną masę z powrotem na blichówkę i znowu zgarniasz na ścianie itd. Czasem będziesz musiał zgarniać masę szpachelką z blichówki po każdym ruchu blichówką. Dlatego szpachlarze pracują na dwie ręce.
Gęstość masy.
Do wyrównywania: od średnio gęstego masła do średnio gęstej śmietany. Gładź jest już warstwą finalną dlatego jej gęstość zalecam od mało gęstej śmietany do średnio-gęstego jogurtu. Co ja znowu z tym nabiałem? Tttaaaak ale to chyba najlepsze porównanie.
Gładź nakładasz cieniutko, grubość od pół milimetra w porywie do milimetra. To dlatego finiszery są tak miałkie jak talk.
Kiedy ścianę mam już wygładzoną powtarzam w podobnej kolejności działania tyle, że samą blichówką na mokro, zgarniając niejako samą wodę, gwałtownie przerywając ruchy blichówką we właściwym miejscu. Do zwilżania używam wcześniej wspomnianego spryskiwacza. Jak opanujesz tę sztukę, pojęcie szlifowania odłożysz do lamusa.
Duże nierówności należy "wyprowadzić" większym rozmiarem (np: 60-tką, 80-tką) ruchem z góry na dół naprzemiennie z ruchami w bok. Nie dociskasz zbyt mocno starając się rozłożyć równomiernie masę. W dołkach zostawiasz jej więcej, na górkach - mniej. Równasz po prostu. Do przyspieszenia tempa prac w takich warunkach stosuję gips budowlany. Ale UWAGA!!! Nieumiejętne mieszanie gipsu spowoduje proces gwałtownego wiązania już w wiaderku podczas mieszania, a po 3 minutach jest sztywny. A powinien być plastyczny przez 10-12 minut.
Dobrze jest dać dobrze "ostygnąć" każdej partii szpachlówki na ścianie. Tzn gdy równałeś jednego dnia, gładź nakładaj następnego dnia. Po prostu proces wiązania powoduje znaczny wzrost temperatury pod powierzchnią szpachlówki. A za szybkie gładzenie MOŻE (nie musi) wywołać tzw. sparzenia. Nieprzyjemne i bardzo wkurzające podczas malowania, gdy nagle pod wałkiem zwija ci się kawał warstwy szpachlowej. Farba swoją przyczepnością i gęstością zrywa warstwę szpachlową.
I jeszcze jedno, piszesz:
a po zagruntowaniu pod malowanie i tak wyszły delikatne ryski i dziurki.
Czym gruntowałeś. Bo z treści wychodzi mi, że jakimś gruntem ogólnego stosowania, czy się mylę? Jeśli tak było, niepotrzebnie. NIE rób tego więcej.
Przed malowaniem szlifowane ściany należy dokładnie odpylić, gruntować farbami gruntującymi. Ja korzystam z produktu Śnieżki - gruntu lateksowego, nie zawiódł mnie jeszcze.
Ale ja ich nie szlifuję, długo nad tym pracowałem, warto było.
Cóż to chyba najważniesze uwagi, reszty dowiesz się ddduuużżżooo ćwicząc (czy praktykując). Postaraj się dobrze obserwować i zapamiętywać kiedy, w jakich okolicznościach wykonujesz lepiej, a w jakich gorzej. Staraj się do tego podchodzić uczciwie i poważnie, analizuj swoje działania. Koryguj się, szukaj sposobów, które pomogą Tobie dojść do celu. Ale aby to osiągnąć MUSISZ być krytyczny wobec siebie i też nie popadać w skrajność z twierdzeniami - ja tego nie potrafię. Pracuj, pracuj raz jeszcze pracuj nad tym, na pewno sobie poradzisz. Powodzenia Tobie i wszystkim początkującym. Mam nadzieję, że moje doświadczenia pomogą zrozumieć tę ciekawą i trudną jednak specjalność.
pozdro