Tu kłania się fizyka budowli i technika grzewcza.
Ogrzewania podczerwienią ogrzewają ściany, a temperatura powietrza jest o 2°C niższa od temperatury ścian. Cieplejsze ściany nie absorbują wilgoci, która pozostaje w powietrzu.
Dążenie do wyrównania ciśnienia cząsteczkowego pary, powoduje jej ruch. Temperatura ma wpływ na kondensację. A ta we współczesnych grubościach izolacji i komfortowych warunkach wilgotnościowo temperaturowych, wystąpi w przegrodzie.
Akumulacja jest totalnym nieporozumieniem, nawet w nieźle izolowanym domu, spowoduje ona dyskomfort i większe zużycie.Pan jest zwolennikiem ogrzewań akumulacyjnych, które z uwagi na temperaturę ich pracy są odpowiedzialne za większy udział konwekcji w bilansie energetycznym.
Dyfuzja to ruch nieregularny. Osadzona woda nie jest już parą, można więc tylko pisać o nasiąkaniu.Ciepłe powietrze zawiera dużą ilość pary wodnej, która osadza się na chłodnych ścianach powodując zjawisko dyfuzji wilgoci.
Jeżeli ciepłownik ma tak wyprany mózg, że grzejniki konwekcyjne umieszcza pod oknem, czy w łazience, że termostaty daje na górze na zasilaniu, to nauczenie kogoś takiego podstaw termodynamiki jest bardzo trudne.Oczywiście za monopol jedynej prawdy o ogrzewaniach (konwekcyjnych) płacą inwestorzy, którzy
muszą pokrywać horendalne rachunki za energię! (gaz,olej, węgiel oraz prąd w ogrzewaniach tradycyjnych)
Przez 20 lat używałem ogrzewania podczerwienią, dziś technologia je wyparła, cóż trzeba iść z duchem czasu i nie przekraczać 10kWh/m2 .Ogrzewania podczerwienią są cierniem w oku tradycyjnych ogrzewników, gdyż ich systemy grzewcze nie są w stanie osiągnąć wydajność systemów opartych na bezpośredniej przemianie energii elektrycznej w ciepło i do tego pracować w temperaturach ograniczających udział konwekcji w ogrzewaniu!!!
Komfort i 10kWh/m2 to podstawa na dziś.