Nie wiem na co Pan liczy? Na poklask podobnych demagogów, czy na moją uległość? Żenująca jest nie tyle Pana argumentacja, co postawa. Możliwe, że się zniżam dyskutując z Panem, ale takie już mam podejście do techniki, że jeśli komuś trzeba pomóc w zrozumieniu zjawisk fizycznych, to objaśniam - nawet jeśli jest to tylko pomoc domowa, a nie inżynier. Nazywanie mnie przez Pana laikiem, traktuję jako błazenadę i złośliwość za ujawnienie prawdy o Pana demagogiach i naciąganiu naiwnych na najdroższe ogrzewania elektryczne i wszędzie gdzie się tylko da wentylację mechaniczną - jako wynik propagandy, a nie wynik analiz inżynierskich. Pana ocena mnie (bez obrazy) brzmi dokładnie tak, jakby chłop małorolny zarzucał laicyzm profesorowi.
Ponadto, zmyśla Pan i wkłada w moje usta coś, czego nie napisałem i nie mogłem napisać. Ponieważ Pan lawiruje i się wije jak piskorz broniąc swojej demagogii, postaram się w sposób prosty wyjaśnić raz jeszcze. Zatem, kolejno:
1.
Napisałem - i to wiele razy, że wymiana ciepła zachodzi pomiędzy ośrodkami o różnej temperaturze. Jeśli nie ma różnicy temperatur, nie ma przepływu ciepła. Zatem, znajomość rozkładu temperatur, pozwala na określanie wielkości i kierunku przepływu strumienia ciepła. Rozkład temperatur może być niestacjonarny (gdy temperatura zależy od czasu) oraz stacjonarny (gdy temperatura jest ustalona w czasie). Pierwszy przypadek występuje w praktyce, drugi zaś służy do celów projektowych stanów obliczeniowych np. ekstremalnych.
Rozkład temperatur występuje jako jedno-, dwu- lub trójwymiarowy. Pierwszy występuje w przegrodach płaskich lub zakrzywionych ale warstwowych jednorodnych. Drugi w narożach dwóch przegród, zaś trzeci w narożach trzech przegród.
Niezależnie jednak od rozkładu temperatur t, strumień ciepła q przemieszcza się prostopadle do izoterm, o czym mówi prawo Fouriera i wyraża się równaniem:
q = - grad t (W/m2K)
W równaniu tym, określa wsp. przewodzenia ciepła (W/mK), zaś znak "minus" oznacza że ciepło przemieszcza się od temperatury wyższej do niższej.
Czyli, o kierunku ruchu ciepła decyduje nie Pana czcze gadanie i zaklęcia, lecz izotermy w przegrodach. Jeśli izotermy są równoległe do siebie, a tak jest w przegrodach jednorodnych płaskich, ciepło przepływa właśnie prostopadle do izoterm - czyli prostopadle do powierzchni ścian, stropów, podłóg, szyb w oknach itd.
Jeśli jednak, w przegrodzie nastąpi jakiekolwiek zakłócenie jej budowy, izotermy zmienią swój kształt. Wtedy, strumień ciepła także zmieni swój kierunek i wielkość, ale zawsze prostopadle do izoterm (choć już nie prostopadle do powierzchni przegród). Takie miejsca nazywamy w fizyce budowli mostkami cieplnymi.
Tak więc, w pewnym oddaleniu od zmian geometrycznych (okien, drzwi, słupów, wieńców itd.) ciepło przepływa prostopadle do powierzchni tych przegród, bo izotermy leżą) równolegle. W sąsiedztwie zmian geometrycznych czyli mostków cieplnych, izotermy zmieniają kształt a strumień ciepła także kierunek i wartość.
W praktyce inżynierskiej (szczególnie projektowej) uwzględnia się wszystkie takie przypadki - a przynajmniej powinno się uwzględniać, by obliczenia cieplno-wilgotnościowe i analizy były rzetelne. Co tu jest niejasnego, Panie TB?
2.
W związku z tym, że otoczeniem dla ścian i dachów jest powietrze zewnętrzne, zaś dla fundamentów i podłóg na gruncie otoczeniem jest grunt, to musimy ten fakt uwzględniać podczas obliczeń cieplnych, gdyż inne są temperatury powietrza przez cały rok a zupełnie inne temperatury gruntu. Dlatego, aby uniknąć mostków cieplnych, wprowadza się odpowiednio dobrane izolacje cieplne dla przegród stykających się z powietrzem zewnętrznym, a inne dla przegród stykających się z gruntem. Przy poprawnie wykonanych obliczeniach, nie ma mowy o nadmiernych stratach ciepła ścian czy fundamentów albo połóg na gruncie. Szczegóły znajdzie Pan w publikacjach moich i innych autorów (wykaz moich jest tutaj
http://www.bdb.com.pl/zdjecia/spis_publikacji.pdf).
Pisanie o podgrzewaniu fundamentu czy gruntu za fundamentem jest truizmem, bowiem (jak mawiał mój mistrz prof. Kamler) w budownictwie zimą nic innego nie robimy, jak podgrzewamy atmosferę i grunt!
Rozumie Pan to?
Przecież, skoro zimą temperatura na zewnątrz zarówno gruntu jak i powietrza, jest dużo niższa niż ta, jakiej wymagamy dla utrzymania komfortu cieplnego człowieka, to siłą rzeczy, wnętrze domu podgrzewamy do wymaganej temperatury, zaś na drodze ruchu ciepła, stawiamy przegrody zmniejszające straty ciepła, bo energia cieplna jest droga. Zatem, żeby nie wiem jak izolować termicznie wszystkie przegrody (ściany, dach, okna, drzwi, fundamenty czy podłogi na gruncie), to nigdy nie uciekniemy od strat ciepła - czyli nigdy nie uciekniemy od podgrzewania powietrza atmosferycznego ani gruntu pod budynkiem! Żeby nie wiem jak się Pan pienił i nadymał, żeby nie wiem jak grube ocieplenie wpakował w przegrody, to ciepło będzie przenikać, dopóki będzie różnica temperatur - i to niezależnie od lokalizacji termoizolacji!
Czy teraz Pan widzi jak się ośmiesza i błaznuje, czy nadal nie?
3.
Suma oporów przewodzenia ciepła, będąca w mianowniku równania na wsp. przenikania ciepła U (podałem uprzednio), jak każda suma w matematyce, jest niezależna od kolejności dodawania. Jeśli przykładowo, opór warstwy muru wynosi, 0,5 m2K/W zaś opór termoizolacji wynosi 2,5 m2K/W to łączny opór cieplny przewodzenia wynosi 0,5 + 2,5 albo 2,5 + 0,5. To chyba wie Pan ze szkoły podstawowej?
Modelowanie oporami elektrycznymi, jak ktoś wcześniej napisał, zjawiska przewodzenia ciepła, jest możliwe i nawet stosowane od lat podczas badań. Jest to jedna z analogowych metod rozwiązania różniczkowych równań przewodnictwa cieplnego, ale wyłącznie w stanie stacjonarnym czyli ustalonym. Połączenia oporników do gruntu, także a na drodze tego stawia się kondensatory o dobranej przez podobieństwo pojemności. Zatem, nie ma czego krytykować Panie TB. Oczywiście, w warunkach niestacjonarnych rozwiązanie tą drogą nie jest możliwe i wtedy stosuje się numeryczne rozwiązania układów równań różniczkowych i wprowadza korekty empiryczne drogą pomiarów w skali 1:1.
Jak napisałem, suma oporów cieplnych nie wpływa na wynik łączny. Jest to prawda, ale tylko przy założeniu że materiały termoizolacyjne i ścienne mają tę samą wilgotność - niezależnie od położenia warstw. W praktyce, często jednak tak nie jest, bo jeśli ułożymy warstwy przegrody tak, że wystąpi gdzieś kondensacja pary wodnej, wówczas ulegnie zmianie opór cieplny przewodzenia! Czyli jeśli np. układając termoizolację i inne warstwy, nie wywołamy kondensacji pary wodnej, to suma oporów będzie niezależna od miejsca położenia termoizolacji (od środka lub od zewnątrz). Jeśli jednak przy jakimś ułożeniu, pojawi się kondensacja pary wodnej w przegrodzie, wówczas takie ułożenie spowoduje spadek oporu przewodzenia łącznego i straty ciepła wzrosną. Jak wynika z obliczeń cieplno-wilgotnościowych, łatwiej jest wywołać kondensację pary w przegrodzie stosując termoizolację od środka niż od zewnątrz.
Owszem, stosując termoizolację od środka, możemy uniknąć kondensacji pary wewnątrz, ale wówczas od strony napływu pary wodnej należy położyć zaporę w postaci paroizolacji. Jednakże nie jest to jakakolwiek folia, lecz folia o obliczonym konkretnym oporze dyfuzji, tzn. nie mniejszym niż tenże. I nie ma tu miejsca na dowolność, jaką to Pan głosi! Mogę bez trudu wykazać, że kondensacja zajdzie jeśli tylko opór folii będzie zbyt niski niż wypada z obliczeń dla danej przegrody i danej lokalizacji na mapie Polski. To w kwestii formalnej.
Jednakże lokalizacja termoizolacji, to nie tylko unikanie kondensacji pary wodnej. Lokalizacja termoizolacji, to także korzystanie lub utrata z możliwości kumulacji ciepła w przegrodzie. Jeśli lokujemy termoizolację od zewnątrz, mamy sposobność do skorzystania z dobrodziejstwa kumulacji energii cieplnej w przegrodzie. Stosując ocieplenie od środka, niestety, nie! Niezależnie od rodzaju ogrzewania i niezależnie od nośnika energii, zjawisko kumulacji ciepła w otaczających przegrodach jest zawsze korzystne, bo zmniejsza zużycie energii do ogrzewania domu - czyli zmniejsza wydatki na eksploatację!
Dlatego, ze wszech miar należy dążyć do izolowania od zewnątrz. W koniecznych i wyjątkowych przypadkach, można dopuścić izolowanie od środka, ale zawsze po wykonaniu sprawdzających obliczeń cieplno-wilgotnościowych. Przed nimi Pan się broni, co jest zrozumiałe, bo nie ma Pan wiedzy do wykonania takich obliczeń, a zlecić komuś to wydatek. Pan zaś jest od zarabiania, a nie wydatkowania. Szkoda tylko, że naiwni Pana klienci dają się nabierać na zapewnienia a nie szukają potwierdzenia obliczeniami i analizami.
Takie bajeczki o pomiarach porównawczych proszę opowiadać dzieciom w przedszkolach, a nie do mnie. Ja Panu policzę jakie będą zużycia energii w każdym domu i w każdym przypadku, a potem jeśli ktoś zechce, to może sobie to zweryfikować pomiarami. Dzisiaj mamy tak rozbudowane metody numeryczne, że każdy przypadek da się policzyć cieplno-wilgotnościowo i energetycznie. To co lat temu kilkanaście z użyciem komputera zajmowało po 12 i więcej godzin obliczeń jednego przybliżenia, dzisiaj zajmuje 2-3 minuty. Wszystko da się policzyć, a szczególnie korzyści lub straty poszczególnych rozwiązań i wariantów zasilenia domu w energię i wentylacje. Na tym korzysta inwestor, bo oszczędza pieniądze na budowę i na eksploatację domu i ma tego świadomość.
Za kilka dni zamieszczę tutaj
http://www.bdb.com.pl/domy_energooszcze ... zacje.html przypadki konkretnych domów i podam wyniki analiz, gdzie każdy się przekona co dają analizy i obliczenia. Są to domy zrealizowane. Inicjacją do przedstawienia wyników, jest właśnie Pana postawa i Pana zmyślenia oraz fantazje o pomiarach i reszta wydumek. Natomiast Pana zapewnienia a nie obliczenia, są tyle warte co śnieg sprzed kilku lat. Czasy Kaszpirowskich już dawno minęły Panie TB! Naiwnych coraz mniej! Pana stanowisko tłumaczy dlaczego do dzisiaj nie przesłał Pan mi żadnego projektu domu z ociepleniem od środka i Pana wentylacjami. Pan się boi wyników obliczeń, bo one zdemaskują Pana i zweryfikują podawane wyniki rewelacyjnie niskich zużyć energii!
Coś jeszcze objaśnić?
Jerzy Zembrowski