Mam włącznik z żarnikiem (podświetleniem klawisza); po wymianie żarówek halogenowych na LED GU10 (Philips CorePro LEDspot MV 5W 40mA 230Vac; akurat w tej lampce były 2 takie) miałem dyskotekę, tzn. LEDy mrugały trochę częściej niż co sekundę, jak flash aparatu fotograficznego, obie jednocześnie. Najwyraźniej prąd "przepuszczany" przez żarnik w klawiszu był wystarczający, żeby "naładować" LEDy i spowodować błyski.
Po przeszukaniu informacji w sieci równolegle do lampki w jej kostce dodałem kondensator (MKP X2, 100nF, 275V, 10%, polipropylenowy, metalizowany, za 26 groszy) i jest dobrze, nic nie mruga.
Może ktoś mi potrafi odpowiedzieć na pytania:
1. Czy to jest dobre rozwiązanie, bezpieczne (czy kondensator nie będzie się grzał itp.) i ekonomiczne (czy ten kondensator "marnuje mi prąd", tzn. prąd mi przez niego ucieka niepotrzebnie, czy jest to istotne /jak duży to jest prąd, ile watów)?
2. Na rynku są dostępne "eliminatory rozbłysków" do LED, ale kosztują po 5-15 zł. Jak rozumiem zawierają kondensator i rezystor (mają opis np. 100nF +120kΩ 275Vac x2)? Spróbowałem też szeregowo połączyć mój kondensator z rezystorem 1/4W 150K, aby zminimalizować straty, ale przy takim układzie lampy także mrugają (tym razem rzadziej i naprzemiennie). Co jest nie tak? Może parametry tego rezystora są niedobre do tych LEDów i/lub kondensatora? Czy dobrze myślę, że opór kondensator+rezystor jest za duży i prąd z żarnika klawisza dalej kierowany jest na LEDy? Jakie jest optymalne rozwiązanie? Ewentualnie kondensator o jakich parametrach należałoby zastosować?
Będę się cieszył z odpowiedzi, która rozwiąże problem i z której się czegoś nauczę - z góry za takie odpowiedzi dziękuję